Globalne nieporozumienia

Konsekwencją globalizacji są tendencje sekularyzacyjne, spychające religię na peryferia, i to raczej ten fakt, a nie religijny imperializm rodzi obawy. Azymut, 1-3/2003 Artykuł jest przedrukiem z miesięcznika First Things, 126/2002



Religia wyrazem wolności

Wzywając, by globalizacja „respektowała różnorodność kulturową”, Jan Paweł II nawołuje jednocześnie do respektowania wolności. Globalizacja „nie może pozbawiać biednych tego, co jest dla nich najcenniejsze, dotyczy to także ich wiary i praktyk religijnych, gdyż rzeczywiste przekonania religijne są najczystszą manifestacją ludzkiej wolności”. Wielu sprzeciwiłoby się temu poglądowi, twierdząc, że przekonania religijne są w rzeczywistości główną przeszkodą dla rozszerzania i zachowania wolności. Michael Lind stwierdził w zeszłym roku, że to nie chrześcijaństwo i islam są w stanie wojny w walce przeciw terroryzmowi, tylko „cywilizacja humanistyczna” i cywilizacja religijna. Tradycja judeochrześcijańska nie wniosła niczego do rozwoju wolnego „tolerancyjnego, indywidualistycznego i handlowego społeczeństwa” Zachodu - dowodzi Lind.

Chrześcijaństwo „miało zawsze mniej wspólnego z cywilizacją humanistyczną niż z ortodoksyjnym islamem”. Niechęć chrześcijaństwa i islamu do rozumu można dostrzec wyraźnie w ich sprzeciwie wobec „feminizmu, aborcji, praw homoseksualistów, antykoncepcji i wolności od cenzury”, nie ma bowiem racjonalnych podstaw, by te rzeczy kwestionować. „Nie stanowiąc źródła cywilizacji humanistycznej... chrześcijaństwo w swym tradycyjnym kształcie nie daje się pogodzić z liberalnym, zsekularyzowanym społeczeństwem, którego ekonomia jest oparta na nauce oraz wymianie handlowej”.

Andrew Sullivan stwierdził ostatnio, że jednym z pozytywnych skutków wydarzeń z 11 września będzie zmniejszenie wpływu tzw. teokonserwatystów, takich jak Michael Novak, ojciec John Richard Neuhaus (których Lind oskarża o otwarty flirt ze spiskiem w czasie sympozjum „Koniec Demokracji” zorganizowanym przez First Things w październiku 1996 r.) oraz Marvin Olasky, na administrację prezydenta Busha. Przecież „trudno jest brać udział w wojnie przeciw polityczno-religijnemu ekstremizmowi, jeśli skłaniasz się ku jego łagodniejszej formie we własnym politycznym obozie”. Najwyraźniej argument, że wolne społeczeństwo potrzebuje transcendentnych punktów odniesienia, jest równoważny z opowiedzeniem się za „totalną fuzją religii i polityki” w dążeniu do wprowadzenia „porządku teokratycznego”.

Niebezpieczny katolicyzm?

Do takiego sposobu argumentacji Jan Paweł II odniósł się bezpośrednio w Centesimus annus. „Jeśli nie ma prawdy transcendentnej, w posłuszeństwie której człowiek dochodzi do swej pełnej tożsamości, nie ma wtedy pewnej zasady, która gwarantowałaby sprawiedliwość stosunków międzyludzkich”. Kościół dostrzega „niebezpieczeństwo fanatyzmu i fundamentalizmu”, w którym ludzie „roszczą sobie prawa” do narzucania innym swoich własnych wizji tego, co jest prawdą, „w imieniu ideologii, która stara się być naukową bądź religijną”.



«« | « | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...