Działalność Kościoła Wyznającego przedstawia się czasami jako ruch oporu przeciwko narodowemu faszyzmowi. Taka interpretacja historii nie jest jednak uprawniona. Przegląd Powszechny, 9/2007
W miarę jak postępował proces przechodzenia Kościoła ewangelickiego bezpośrednio już pod zarząd państwowy, a Rzesza stawała się klasycznym państwem politycznym, trwający w tym odosobnieniu Kościół Wyznający stawał się nie tylko już Kościołem pozbawionym wszelkich przywilejów (rzecz w Niemczech niesłychanie trudna do przyjęcia), ale po prostu coraz bardziej nielegalnym. Pod koniec sieć przepisów i zakazów zacisnęła się tak, że aktem nielegalnym, całkiem dosłownie, było już każde zebranie, każde nabożeństwo, każde udzielenie święceń czy przeprowadzenie egzaminów. Mimo to jedna frakcja Kościoła Wyznającego, tzw. „dahlemici”, pozostała pod każdym względem niezłomna aż do końca, którym dla wielu był obóz koncentracyjny [17].
Drugi etap Kirchenkampf rozpoczął się wraz z utworzeniem przez Hitlera 24 września 1935 r. Ministerstwa Kultu, które de iure podporządkowywało religię jurysdykcji państwowej. Łagodząc w pewny stopniu tę decyzję, utworzono komisje, będące de facto urzędami ministerialnymi, do których zaproszono przedstawicieli Niemieckich Chrześcijan, Kościoła Wyznającego oraz neutralnych ewangelików. Miały one zajmować się przede wszystkim sprawami finansowymi, wkrótce jednak objęły swymi kompetencjami całe nieomal życie kościelne, łącznie z ingerowaniem w liturgię. Świecki minister, za pośrednictwem powoływanego przez siebie aparatu, miał oto przejąć w ręce sprawy takie jak święcenia, egzaminowanie kandydatów na pastorów, obsadzanie parafii, zbiórki kościelne, czy nawet teologiczne okólniki i zarządzenia całkiem wewnętrzne, gdyż i to było działalnością „właściwą urzędom kościelnym” [18].
Utworzenie komisji wywołało podział w łonie Bekennende Kirche. Część z jego członków (przede wszystkim „dahlemici”) odmówiła bowiem udziału w ich działaniu. Piastujący stanowisko ministra kultu Hans Kerrl nakazał im wprawdzie podporządkować się wszelkim jej postanowieniom, ale nie wszczynał żadnych dodatkowych restrykcji. Zgodnie z zaleceniem Hitlera czekano aż Kościół Wyznający umrze śmiercią naturalną. Taktyka ta odniosła częściowy sukces, bowiem postanowienia Ministerstwa Kultu sprawiały, iż działalność jego instytucji stawała się coraz bardziej nielegalna, a konsekwentnie coraz mniej możliwa. Wielu dotąd aktywnych jego członków poddawało się plenipotencji narodowych socjalistów. Rezygnację z oporu nie zawsze uzasadniano strachem; wśród odchodzących z Kościoła Wyznającego panowała opinia, iż Kościół sparaliżowany ograniczeniami nie ma już po prostu możliwości pełnić swej posługi duchowej wobec społeczeństwa, co podważało, według nich, sens jego istnienia.
Rozłam spowodował wybranie nowej rady Tymczasowego Kierownictwa Niemieckiego Kościoła Ewangelickiego, złożonej głównie z przeciwników hitleryzmu. W maju 1936 r. skierowała ona tajny memoriał do Hitlera, w którym potępiano istnienie obozów koncentracyjnych, terror tajnej policji (Gestapo), a przede wszystkim odrzucano narodowosocjalistyczny światopogląd i związany z nim antysemityzm: Choć krew, rasa, narodowość i cześć osiągnęły tutaj rangę wartości wiecznych, ewangelik jest zobowiązany odrzucić takie wartościowanie przez wzgląd na pierwsze przykazanie Boże. Choć stawia się aryjczyków na stopniu rasy panów, słowo Boże świadczy o grzeszności każdego człowieka. Choć chrześcijanom w ramach narodowosocjalistycznego światopoglądu narzuca się antysemityzm, który obliguje do nienawiści Żydów, stoi przeciwko niemu przykazanie miłości bliźniego [19]. Wysłanie tego listu było jedynym w tym rodzaju aktem odwagi oraz prawdziwym wyłomem w panujących (nie tylko zresztą wśród luteranów) kościelnych obyczajach: władze kościelne występowały oto do kanclerza Rzeszy nie tylko o swoje własne sprawy, jak polityka dechrystianizacji czy brak swobód parafii, ale także o tak zwane sprawy „świata” jak rasizm, obozy koncentracyjne i fałszowanie wyborów [20].
[17] A. Morawska, Chrześcijanin w Trzeciej Rzeszy, Warszawa 1970.
[18] Tamże, s. 64.
[19] Ch. R. Müller, Dietrich Bonhoeffer Kampf gegen die nationalsozialistische Verfolgung und Vernichtung der Juden, München 1990, s. 171 n.
[20] A. Morawska, dz. cyt., s. 70.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.