Problem fałszywego wyboru

Już starożytni Rzymianie odkryli nieprawdę sprawiedliwości zapominającej o żywym człowieku – „Summum ius summa iniuria”. A z drugiej strony zwyczajny instynkt moralny podpowiada nam, że pobłażliwość wobec przestępstw to nie jest żadne miłosierdzie. Teologia polityczna, 1/2003-2004





Wielu współczesnych myślicieli chętnie przyznaje się do dziedzictwa chrześcijańskiego miłosierdzia – ale miłosierdzia bez sprawiedliwości.

Tyle, że to nie jest tradycja chrześcijańska. To jest przeinaczenie tradycji chrześcijańskiej.

Czyli nie jest to, jak się nieraz powiada, ta istotnie ewangeliczna postawa?

Miłosierdzie bez sprawiedliwości to kompletne nieporozumienie. Przypomnijmy sobie, jak Pana Jezusa postawiono wobec alternatywy: albo Sprawiedliwość albo miłosierdzie. Albo zgodzisz się na ukamienowanie cudzołożnicy, bo tego wymaga zasada sprawiedliwości, albo próbuj nas przekonać, że cudzołóstwo to drobiażdżek, którym nie trzeba się przejmować, to wtedy zastosujemy zasadę miłosierdzia. On pokazał wyjście trzecie i odsłonił prawdę tamtej sytuacji. Jego słowa: „Idź, ale więcej nie grzesz” połączyły w sobie Sprawiedliwość z miłosierdziem.

Jeśli jednak spojrzymy na Kościół pierwszych dwóch wieków to – pod pewnym dość istotnym względem – jest to Kościół raczej sprawiedliwy niż miłosierny. Nie mówię o postawie wobec biednych i chorych, lecz o postawie wobec grzeszników. Wczesna teologia pokuty w zasadzie wykluczała możliwość wybaczenia grzechów ciężkich (bałwochwalstwo, apostazja, zabójstwo, cudzołóstwo, nierząd), jeśli zostały popełnione już po chrzcie. Dopiero w trzecim wieku zaczyna się to zmieniać. Dlaczego? Czy pod wpływem wzrostu liczby wiernych w Kościele słabnie pierwotna dyscyplina? Czy wyrozumiałość wobec grzeszników, jak twierdzili rygoryści w rodzaju Hipolita, nie jest końcem prawdziwego Kościoła Chrystusowego? Zaczyna się poważna dyskusja o tożsamości Kościoła, o granicach wspólnoty i jej naturze. Na czym polega ta zmiana? Czy ma ona jakiś związek z artykułowaniem się, z pogłębianiem rozumienia relacji sprawiedliwości i miłosierdzia?

Proszę Pana, jednak źródła są dziurawe. Osobiście nie miałbym odwagi formułować tak mocnych tez. Moja znajomość historii starożytnego chrześcijaństwa podpowiada mi, że taki rygoryzm cechowały przede wszystkim wspólnoty niekatolickie. Że przypomnę choćby montanistów z ich postulatem, aby chrześcijanie byli ludźmi bezgrzesznymi – co jest oczywiście niemożliwe. Żaden mój grzech nie jest usprawiedliwiony, ale zarazem nie jest rzeczą możliwą, żebym był bezgrzeszny. Jeśli się przypatrywać sporom starochrześcijańskim dotyczącym pokuty za wielkie grzechy, to tutaj bardzo ważnym tekstem jest oczywiście Pasterz Hermesa. To jest rok mniej więcej 150.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...