Dopóki Kościół głosi Emmanuela, syna cieśli, nauczyciela z Nazaretu, wędrownego uzdrowiciela i egzorcystę, przyjaciela celników i prostytutek, opiekuna dzieci, ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, dopóty nie będzie wodził ani na manowce, ani na pokuszenie. Znak, 05(612)/2006
***
Nieraz uciekamy się w Kościele do językowych wytrychów, których ponad miarę zużywamy, zamiast nasycać treścią. Charakterystyczny przykład wiąże się z medialną burzą wokół parafowania paktu stabilizacyjnego między Prawem i Sprawiedliwością, Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin. Prasa ujawniła wtedy list, w którym prezydium Episkopatu – przewodniczący, jego zastępca i sekretarz generalny – upomniało prowincjała redemptorystów za tamten incydent. Dziennikarz zapytał abp. Michalika, czy zakon odpowiedział na pismo. Metropolita przemyski odparł, że dotychczas nie otrzymał „odpowiedzi, ale twórczy dialog zawsze poszerza horyzonty”.
Rytualne sformułowanie, jakby na kształt magicznego zaklęcia, sprawia złudne wrażenie, że sprawa idzie w dobrym kierunku. Żeby wykreować iluzoryczne wrażenie bezpieczeństwa i kontroli, monolog nazywa się dialogiem. O dialog apelujemy – zamiast go prowadzić.
A tymczasem owo wytarte, wyświechtane, a tym samym zdezawuowane słowo „dialog” stanowić powinno hasło chrześcijaństwa trzeciego tysiąclecia. Jeżeli bowiem wolno pokusić się o prognozę dotyczącą przyszłości Kościoła, można stwierdzić: w Kościele – zarówno w wymiarze powszechnym, jak i lokalnym, chociażby polskim – będzie rozrastać się daleko idący pluralizm. Bo w tych miejscach, gdzie postępująca modernizacja nie przyniesie laicyzacji, będziemy – jak twierdzą socjologowie – obserwować indywidualizację postaw. Chodzi o pluralizm na niemalże wszystkich płaszczyznach życia kościelnego, począwszy od szeroko rozumianych kwestii światopoglądowych, na formach liturgicznych skończywszy.
Te procesy można prześledzić w pokoleniach reprezentujących współczesną młodzież katolicką w Polsce. Przykład pierwszy: dwieście tysięcy ludzi śpiewa i tańczy pod „żelazną rybą” w Lednicy. Pociąga ich atmosfera gigantycznego święta, angażującego pięć zmysłów, odznaczającego się zagęszczeniem symboli. Duszpasterz młodzieży ks. Jacek Plech widzi w Lednicy przejaw narodzin tzw. Kościoła pielgrzymów, czyli tych, którzy praktykują wtedy, gdy odczuwają potrzebę; dobrze czują się w wielkich, niezobowiązujących zgromadzeniach religijnych; odrzucają każdy nacisk ze strony instytucji i nie przejmują się zbytnio obowiązkami względem wspólnoty Kościoła.
Przykład drugi: „Przystanek Jezus” organizowany obok „Przystanku Woodstock” Jurka Owsiaka. Tu adresatem chrześcijańskiego przekazu stają się zagubieni i buntownicy, wyłamujący się nawet nie tyle z gorsetu instytucjonalnego, ile w ogóle ze społecznych konwenansów i obostrzeń. Jeżeli powracają do wiary, na pewno trudno im się odnaleźć w świecie parafialnych kancelarii i kartotek.
Ale obok tych dwóch silnie ekspresywnych przykładów obserwujemy również inne nurty, niektóre z nich bliższe dotychczasowemu katolickiemu mainstreamowi. Impetu nie straciły duszpasterstwa akademickie czy Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, które formację duchową łączą z intelektualną. Liczący sto tysięcy członków, wciąż zasilany przez następne pokolenia, chociaż ostatnio rzadko wspominany ruch stanowią oazy założone przez ks. Franciszka Blachnickiego. Coraz większą popularnością cieszą się zarazem młodsze na rodzimym gruncie ruchy: skupiony na odkrywaniu śladów Boga w codzienności neokatechumenat, powracająca do korzeni chrześcijaństwa Odnowa w Duchu Świętym czy niosące świadectwo w życie publiczne i zawodowe Opus Dei. Nie brak inicjatyw konserwatywnych, wiążących skrupulatną pieczę nad depozytem wiary z zaczerpniętymi z popkultury formami wyrazu, żeby wspomnieć tylko środowiska skupione wokół „Frondy” czy „Ozonu”. Ale młodego czytelnika potrafią pozyskać również wywodzące się z francuskiego personalizmu miesięczniki „Więź” i „Tygodnik Powszechny”. Prężnie działa odmłodzony, obchodzący w tym roku półwiecze warszawski KIK. Chrześcijańskich tropów szukamy w hip-hopie, jednocześnie na ulice Łodzi wychodzą modlitewne patrole, które dyskretnie odmawiają koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji mijanych szkół, szpitali czy dyskotek.