Starość, czyli młodość

Z chrześcijańskiego punktu widzenia starość to młodość. Parafrazuję tu słowa Jana Pawła II, który kiedyś powiedział, że on się nie starzeje – przeciwnie, jest coraz młodszy, ponieważ coraz bardziej zbliża się już do Boga. Wiara zmienia perspektywę patrzenia na świat i na człowieka. Więź, 10/2005




Biologia ma jednak swoje nieubłagane prawa i wywiera ogromny, może nawet decydujący, wpływ na to, jak odczuwamy jakość naszego życia.

Moje doświadczenie pokazuje, że jakość życia na pewno nie jest mierzalna. Nie można ustalić jakichś miarodajnych parametrów, które jednoznacznie określałyby poziom jakości życia. Pacjenci przeżywają to bardzo subiektywnie. Przez całe życie i całym życiem pracujemy na jakość swojego życia. Program tego, jacy jesteśmy w starości, tworzy się w zasadzie już od życia płodowego. Wiele zależy od odżywiania się matki podczas ciąży, od tego, czy dba ona o jakość pokarmu. Jej dieta może programować różne procesy, np. miażdżycowe. Dziecko wprawdzie ma pewne bariery obronne i to, co jest bardzo toksyczne dla matki, nie tak łatwo przenika do dziecka, które w łonie matki jest niejako w dialogu. Poprzez mikroregulację hormonalną potrafi wywołać nudności u matki, żeby oczyścić sobie środowisko życia poprzez jej wątrobę. Niemniej jednak w okresie życia płodowego dzieje się wiele istotnych rzeczy, które wpływają na życie tego jeszcze nie narodzonego człowieka. Podobnie zresztą dzieje się w kolejnych etapach naszego życia. Nieżyjący już prof. Stanisław Grochmal – specjalista w zakresie rehabilitacyji – mówił, że do ok. trzydziestego roku życia komórki „zapamiętują” program ruchu fizycznego. Zatem jeśli ktoś biega, ćwiczy, czyli prowadzi higieniczny tryb życia – to będzie procentować w jego późniejszym życiu.

Mniej więcej do 28 roku życia człowieka obserwujemy stały rozwój biologiczno-psychiczno-społeczny – wszystkie te wymiary rozwijają się równomiernie. Później następuje czas pełnej obecności w życiu rodzinnym, zawodowym i społecznym. Pełną dojrzałość człowiek osiąga około 35 roku życia. Po przekroczeniu czterdziestu lat zaczyna się rozdźwięk. Pojawiają się pierwsze symptomy tego, że ciało biologicznie zaczyna wchodzić w fazę spadku swojej aktywności. Właśnie tu dochodzimy do punktu granicznego, w którym musimy zdecydować: co zrobię z widzialnym już początkiem starości. Czy mam iść za ciałem cały czas w dół, w zawężającą się przestrzeń ciemności? Czy postarać się o uaktywnienie swoich kompetencji i talentów, czyli poświęcić się wychowywaniu następców, różnorodnym działaniom dla dobra wspólnego. Tutaj tworzy się obszar, stanowiący przestrzeń i światło dla procesu starzenia się.

Jest mnóstwo pięknych rzeczy, które stary człowiek robił w życiu, a potem ich zaniechał, ponieważ bardzo absorbowało go życie rodzinne, obowiązki zawodowe. I teraz, kiedy wkracza – nazywam to za medycyną systemową – w fazę „pustego gniazda” rodzinnego ma szansę na odbudowywanie tych zapomnianych i ważnych dla niego dziedzin życia. Często zapominamy, jak ogromne znaczenie w życiu człowieka ma kontakt z pięknem: z malarstwem, literaturą, poezją, muzyką. Obcowanie z pięknem podwyższa również jakość naszej starości. Piękno, z którym człowiek obcuje – później z niego promieniuje.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...