Z chrześcijańskiego punktu widzenia starość to młodość. Parafrazuję tu słowa Jana Pawła II, który kiedyś powiedział, że on się nie starzeje – przeciwnie, jest coraz młodszy, ponieważ coraz bardziej zbliża się już do Boga. Wiara zmienia perspektywę patrzenia na świat i na człowieka. Więź, 10/2005
W taki też sposób rozpoczęliśmy naszą rozmowę, a to, co Pan mówił o starości, było bardzo przygnębiające i zamykające. Mam wrażenie, że nie tylko medycyna tak patrzy na człowieka. Starość, oznaki zniedołężnienia Jana Pawła II na przykład były dla wielu dyskwalifikujące.
Skrzywiona sylwetka kulejącego Jana Pawła II to niełatwy widok. Jasne było, że choroba coraz bardziej się nasila i go wyniszcza, no i jeszcze sędziwy już przecież wiek. Ilekroć słyszałem jednak opinie w rodzaju: skoro stary, zmęczony – to powinien odejść, mówiłem: nie patrz na niego, popatrz, co dzieje się wokół niego z ludźmi. Jaka musi być dynamika w tym człowieku, skoro z ich twarzy promieniuje taka radość i wzruszenie; każdy chce go dotknąć. Czy to nie jest dowód na to, że ten człowiek jest na właściwym miejscu? Pomimo że jest zniszczony fizycznie i zmęczony. Medycyna nie może być skupiona jedynie na ciele, musi również brać pod uwagę to, co jest ukryte poza nim.
Umysł Jan Paweł II miał bardzo sprawny do końca. Poprzez dr. Wandę Półtawska udawało mi się kilka razy zadać Ojcu Świętemu pytania z zakresu historii czy filozofii. Na jedno z takich pytań – działo się to w połowie lat dziewięćdziesiątych – uzyskałem odpowiedź, która nie w pełni mnie satysfakcjonowała. Kilka lat później ponowiłem to pytanie w nieco zmienionej formie i wtedy pani Półtawska usłyszała: „powiedz panu doktorowi, że to jest to samo pytanie, które zadał przed laty, tylko teraz je odwrócił”. Cóż za pamięć! No i wspaniały humor!
Miałem szczęście osobistego spotkania z Janem Pawłem II w Castel Gandolfo. Przygotowywałem się do tej chwili długo, próbowałem wymyślić coś takiego, żeby Papieża nie zanudzać sobą, a raczej rozweselić. Okazało się, że nie musiałem się trudzić, to sam Papież przywitał mnie żartem związanym z moim nazwiskiem: „Mnich i pod krawatem?”. Wtedy widziałem również jego ogromne zmęczenie po spotkaniach z pielgrzymami, a potem, jak kilkaset metrów podwożony jest do basenu, na którym przepływał podobno dwanaście okrążeń. Dwa razy dziennie po dwanaście okrążeń! To był dla mnie fenomen jako dla lekarza i dla człowieka.
Ciało jest ekspresją ducha i należy o nie dbać jako o obszar, który integruje się poprzez wymiar duchowy. Jan Paweł II robił to, pomimo różnych dolegliwości fizycznych. Robił to od czasu młodości – jako młody ksiądz podczas pobytu w Tyńcu nie tylko spędzał czas na medytacjach, ale biegał po tamtejszych skałkach. Narty, spacery, pływanie. Frossard w swojej książce pisze, że pierwszy kontakt z Janem Pawłem II to niezwykłe wrażenie szumu jego sutanny, bo tak zamaszyście chodził,... jakiś atletyzm. Pomimo zniszczenia ciała ten atletyzm pozostał – objawiał się w sile ducha.
STAROŚĆ JAKO ZADANIE
Aktywność Jana Pawła II na starość była zdumiewająca, powszechnie starość uważana jest jednak za czas spoczynku.
Ma to uzasadnienie – starość to bowiem obszar „ciszy hormonalnej”. Człowiek przestaje być popędliwy, ma więcej dystansu do otaczającego go świata i samego siebie. Jest to jednak szczególny rodzaj spoczynku, ma on rónież swoją dynamikę i swoje zadania. Jeśli się ktoś starzeje prawidłowo, to rozwija się w nim „zmysł” mistyczny. Wchodzi też w stan, który nazwać można by chyba dziecięctwem Bożym. Dziecku dany jest niejako stan Chrystusowy, jednak my i świat je psujemy. Człowiek może jednak tamten stan odzyskać w końcowym etapie życia. Różnica polega na tym, że stary człowiek może mieć świadomość, że w nim, w jego słabości jest sam Chrystus. Zadaniem starego człowieka jest to przeświadczenie pielęgnować.