Starość, czyli młodość

Z chrześcijańskiego punktu widzenia starość to młodość. Parafrazuję tu słowa Jana Pawła II, który kiedyś powiedział, że on się nie starzeje – przeciwnie, jest coraz młodszy, ponieważ coraz bardziej zbliża się już do Boga. Wiara zmienia perspektywę patrzenia na świat i na człowieka. Więź, 10/2005




„Cisza hormonalna”, która zalega w organizmie starego człowieka, może być wielkim dobrodziejstwem dla młodych, którzy przeżywają „burzę hormonalną”. Bardzo młodzi ludzie łatwiej zazwyczaj porozumiewają się z dziadkami niż rodzicami, u których te hormony dalekie są jeszcze od spoczynku. Popędy, agresja, porywczość, emocjonalność młodych spotykają dystans i spokój dziadków. Osoby sędziwe mają tutaj niesłychanie ważną rolę do spełnienia – mogą wyciszać napięcia rodzinne, być mediatorami w dialogu międzypokoleniowym. Być tym, który ma czas – co w naszej pełnej pośpiechu rzeczywistości jest niezwykle cenne – który zachowuje właściwą hierarchię ważności spraw.

Czyli w istocie mogą urzeczywistniać cywilizację życia, o której nieustannie nauczał Jan Paweł II, a którą sam wprowadził w czyn również poprzez swoją śmierć, poprzez sposób, w jaki umierał. Pokazał, jak obcowanie ze śmiercią drugiego człowieka, towarzyszenie mu w tym momencie – bardzo otwiera na życie. To było możliwe również dzięki temu, że Jan Paweł II potrafił i chciał brać. Starzy ludzie wzbraniają się przed okazaniem swojej słabości, uważają, że nie mają do niej prawa, że nie mają prawa prosić o pomoc ani jej oczekiwać. Co jest w nas takiego i co jest takiego w starym człowieku, że nie chce poprosić o pomoc, przyznać się do swojej naturalnej przecież słabości?

Duże znaczenie ma tu przekaz transgeneracyjny – proszę zauważyć, że zazwyczaj, kiedy robimy coś złego, jesteśmy karceni, a kiedy coś dobrego – nie jesteśmy chwaleni. To zaczyna się już w dzieciństwie – dziecko przynosi ze szkoły dwie piątki, a rodzice uznają to za coś naturalnego, nie komentują tego faktu, nie chwalą dziecka. Kiedy natomiast dostaje trójkę albo czwórkę, zostaje zganione. Nic dziwnego, że później ktoś taki boi się ujawniać, że czegoś nie może, czegoś potrzebuje. Skoro stary człowiek nie jest tak sprawny, jak – jego zdaniem – być powinien, my powinniśmy zapewnić go, że ma prawo do tego, aby mu pomóc. Miłość to również umiejętność brania od drugiego człowieka. Największe przykazanie: Miłuj... bywa najbardziej zaniedbywane w ostatniej części: siebie samego. A ono jest całością i szwankuje, jeśli któraś z części jest zaniedbywana.

Warto ten argument podsunąć spowiednikom – może w ten sposób dodadzą starym ludziom odwagi, aby prosili o pomoc i czuli, że mają do tego prawo.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...