Jedziemy z Jerzym do szkoły. Na moście Poniatowskiego wojsko i zapory przeciwczołgowe. W szkole cisza. Lokujemy się na zapleczu klasy. Wpada Andrzej – historyk. Analizuje przyczyny. Mówi dużo. Przerywam mu. Domagam się syntezy. Co potem? Gubimy się. Więź, 12/2006
KWIECIEŃPierwszy zbyt na rzeźby. Protekcyjny. Zaraz drugi. Parę tysięcy złotych z autentycznej pracy rąk.
Nieoczekiwana propozycja zabrania głosu w prasie! Też protekcyjna! Chodzi o egzaminy wstępne do szkół średnich.
Ze szkoły sygnał od szefa na piśmie. Mam się rozliczyć z magazynku! Przekazać wszystko mojemu następcy (podpułkownik). Trwa to kilka dni. Nazbierało się tego przez osiem lat dużo. Między innymi przeźrocza z podróży Jana Pawła II. Kupiłem je za państwowe pieniądze jako pomoc geograficzną. Podpułkownik je wyłuskał i zaraz poszedł do szefa. Szybka decyzja. Mam je odkupić i natychmiast wynieść ze szkoły.
„945 złotych – zwrot za przeźrocza p.t.
– wpłacił M. Bieliński”. Taki kwit otrzymałem z księgowości jak relikwię. I przeźrocza są moje.
Chodzę na szlak. Mój szlak. Mazowiecka – plac Zwycięstwa – Krakowskie – Rynek i z powrotem. Samo jądro miasta.
[...]
29.
Dzwonił Andrzej. Polecieliśmy do kościoła św. Aleksandra na pl. Trzech Krzyży. Punkt prawniczy dla represjonowanych nauczycieli. Same tuzy prawa. Siedzę przed takim jednym i kiwam głową. Dzielimy włos na cztery. Nudzi mnie to i wychodzę z przeświadczeniem, że muszę się rozejrzeć za czymś konkretnym, bo do szkoły pewnie nie wrócę! Roznoszenie mleka albo listów!? Być w ruchu!
30.
Nic dawno nie przeczytałem. Wracam do Conrada! Który to już raz!? Długa to historia. Od 1968 roku. Myślałem, że mam jego wszystko. PIW nie wydrukował czterech szkiców. Ocenzurowali. Wydał je drugi obieg. Kupiłem u studentów na politechnice. Teraz czytam, studiuję, podkreślam, pławię się, upajam!
Dwa cytaty: „również jako sprzymierzeniec Rosja nie przyniosła nigdy korzyści, przyczyniając się wydatniej do klęsk niż do zwycięstw swoich przyjaciół” („Autokracja i wojna”, 1905). „W prostych słowach życia i śmierci naród jest zawsze lepszy od swoich przywódców, ponieważ jako całość nie potrafi wprawić się w przemądrzały nastrój podziwu dla jakiejś tam doktryny albo wygórowanego zachwytu nad własną przemyślnością” („Zbrodnia rozbiorów”, 1919). Sam bym ocenzurował!
Biorę się za „W oczach Zachodu” w rozmowie Razumowa z radcą Mikulinem ten sam wersal co na Podskarbińskiej u mojego prokuratora. Pochlebiam sobie odkrycia tej niezbyt skromnej analogii. Przecież to ta sama szkoła!