Słowa i śmierć. Liban

A po co chcecie tam jechać? Nic tam nie ma. Bieda, ruiny i smutni panowie w czerni. Zresztą i tak wpuszczą was najwyżej taksówką z zamkniętymi oknami. Nie wolno robić zdjęć. Godzina jazdy kosztuje dwadzieścia pięć dolarów. To już lepiej wypić koktajl w hotelowym barze. Wszystkiego i tak dowiecie się od kelnerów. Więź, 9/2008



Żołnierz bierze paszporty i konsultuje się z przełożonym. Po chwili wraca, pyta o adres hotelu, gdzie chcemy się zatrzymać.
– Macie rezerwację?
– Tak.
– Gdzie?
Bierze telefon do hotelu i dzwoni.
– Dzień dobry, tu straż graniczna…
Jadę z dziewczyną, która nie jest moją żoną. To jej nie chcą dać wizy.
– Podejdź proszę do aparatu! – prosi mnie żołnierz.
Wśród turystów Liban cieszy się dobrą sławą. Tyle tu pięknych kobiet! Mówi się, że boska hojność przelała się przez granicę Ziemi Obiecanej. Zresztą, kobiety przyjeżdżają do Libanu ze wszystkich stron. I wiele nie kosztują. Szczególnie, kiedy są ze wschodu Europy.
– W hotelu nic nie wiedzą o waszym przyjeździe.
– Jak to? – pytam. – Mogę prosić słuchawkę?
Przedstawiam się właścicielce pensjonatu w centrum Bejrutu. – Jeszcze raz, jak nazwisko? – Rozmawiałeś… Poczekaj, to był mężczyzna? Oj, przepraszam cię, mój brat jest trochę roztargniony. Często zapomina wpisać rezerwację. Tak, teraz już widzę, jest kartka przy telefonie. To fajtłapa! To kiedy będziecie?
– Proszę, niech pani potwierdzi na granicy.
– Dziękuję.
Uśmiechamy się do siebie.
– Wiecie jak trafić do hotelu? Proszę. Tu są wizy. Macie plan miasta? To mapka dla was. Przepraszam, taka mała, nie mamy innych. Cudzoziemcy rzadko przekraczają tu granicę. Życzę udanego pobytu w moim pięknym kraju!
W autobusie niecierpliwią się syryjscy pracownicy sezonowi. W Libanie wynagrodzenie jest kilkakrotnie wyższe niż u nich. Witają nas gwizdy i oklaski.
– Przemycacie perły? Dajcie jedną na pamiątkę!

Ruszamy z przystanku. Pełna normalizacja?

Droga prowadzi w kierunku miasta Baala – Baalbek. Szeroka na niespełna dziesięć kilometrów zielona dolina wżyna się między masywy gór Libanu i Antylibanu. Tym razem zostajemy na nizinach, które w większości zamieszkują szyici.
Hawi zwraca się do Baala, Boga słońca:

O boże urodzaju! Baalu zapładniający
wyschłą glebę!
O słońce urodzaju!
Boże, rozrywający grób,
Pascho sławy!
O Tammuzie! Słońce urodzaju!
Ożyw arterie ziemi,
wybaw nas od posuchy,
ogrzej smutnych zmarłych
i skamieniałych niewolników!
Przeniknij pustynie lodów,
O Tammuzie! Słońce urodzaju!


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...