Dzieci na wojnie

Wzrastanie 7-8/2010 Wzrastanie 7-8/2010

Od wielu lat w świecie prowadzona jest kampania przeciw udziałowi dzieci w konfliktach zbrojnych. Szacuje się, że przeciętnie 300 tysięcy małoletnich żołnierzy bierze udział w działaniach wojennych na rozmaitych frontach.

 

Z dziewięcioletnim Jasiem Kukawskim? Jego rówieśnikiem Stefkiem Wesołowskim, obrońcą Lwowa, który trzy lata później bił się jeszcze w III Powstaniu Śląskim, gdzie zdobył stopień kaprala (najmłodszy podoficer Wojska Polskiego) i Krzyż Walecznych?

Co z małoletnimi harcerzami broniącymi Polski w 1939 r. – z chłopcami z Wejherowskiej Ochotniczej Kompanii Harcerskiej, walczącymi w obronie Wybrzeża?  Z druhami i druhnami z Katowic, Gniezna, Inowrocławia, Kłecka, Mławy, Lublina, Starachowic, Trzemeszna, Warszawy...

Co z łącznikami, zwiadowcami, sanitariuszkami z konspiracji i Powstania Warszawskiego?

Z epopeją „zawiszaków” i Bojowych Szkół? Z najmłodszymi łącznikami AK poległymi w Powstaniu, niespełna 12-letnim Witkiem Modelskim „Warszawiakiem”, i o rok młodszym Wojtkiem Zaleskim „Orłem Białym”?

Czy Pomnik Małego Powstańca to monument ku czci „zbrodni wojennej”?

Lekcja dodawania

Pamiętam, jak w latach 80. słuchałem audycji jednej z rozgłośni zachodnich - reportażu z Pakistanu, z obozu uchodźców afgańskich. Wypowiadał się nauczyciel miejscowej szkoły:

- My nie uczymy naszych dzieci na lekcjach matematyki, że 2 + 2 = 4. Nie, my mówimy dzieciom: „Dwóch zabitych komunistów plus dwóch zabitych komunistów to razem czterech zabitych komunistów.”

Komentatorzy wzdychali, mocno zatroskani i zniesmaczeni takimi metodami wychowawczymi. No jakże tak można, ubolewali, odbierać maluchom dzieciństwo...?

A ja zapytam – niby jak Afgańczycy mieli wtedy wychowywać swoje dzieci? Przecież walczyli, jako naród, o przetrwanie. Rewolucja komunistyczna wtargnęła do ich kraju, zabiła co dziesiątego mieszkańca, wypędziła 1/3 ludności, wszystko obróciła w popiół. Dzieci, które uciekły spod strug napalmu lejących się z nieba, spod bombardowań i artyleryjskiej nawały, dzieci które oglądały śmierć swych bliskich, egzekucje, tortury, wybuchające miny-zabawki – nie chciały zachwycać się Myszką Miki, Batmanem i Pocahontas; nie chciały bawić się lalkami Barbie. Wiedziały, że ich rodzice walczą, za swój kraj i za swojego Boga. Ich największym marzeniem było wyrosnąć na mudżahedinów – żołnierzy świętej wojny. I rzeczywiście, przygotowywano je do roli wojowników, co będą kontynuowali dzieło ojców. Cóż w tym dziwnego?

Pokój sytych, wojny głodnych

Poziom okrucieństwa, jakiemu poddawane są dzieci we współczesnych wojnach, jest niewyobrażalny. W ubiegłym roku opisywałem gehennę młodych ludzi przymusowo wcielonych do ugandyjskiej LRA - Armii Oporu Pana (zob. „Demony Ugandy”, „Wzrastanie” marzec 2009). Ale nie zgadzam się na wrzucanie do jednego worka takich wynaturzonych tworów, jak LRA, razem z naszymi Orlętami; również ze współczesnymi „Orlętami” innych narodów.

Czasem odnoszę wrażenie, że młodzi Afrykanie, Azjaci i Latynosi, z ogromnymi kałasznikowami na ramieniu, bywają wyrzutem sumienia dla społeczeństw „cywilizowanego” świata. Świata sytego, niczym spaśny wieprz, który najchętniej zamiótłby wszystkie brudy pod dywan. Który dla świętego spokoju i wygody zawsze ustępowałby Złu (a jeszcze chętniej robił z nim interesy). Świata, który po staremu „nie chce umierać za Gdańsk”...

Zatem widząc zdjęcie dziecka z karabinem nie oburzajmy się przedwcześnie. Za każdym razem sprawdzajmy kontekst sytuacji. Bywa, że to nieszczęsny janczar na usługach tyranii lub rebelianckich watażków; często zdemoralizowany, otumaniony ludzki wrak, wyzbyty uczuć. Jednak niekiedy może okazać się, że to dziecko-bohater, broniące spraw i wartości, które zadufany, syty świat Zachodu dawno porzucił.

 

Andrzej Solak

www.krzyzowiec.prv.pl

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| DZIECI, PRACA, WALKA, WOJNA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...