Jakby spadła na mnie szafa z książkami

Znak 7-8/2010 Znak 7-8/2010

Myśliciele z kręgu radykalnej ortodoksji kilka lat temu pojawili się na okładce magazynu „Time” – było to pierwsze zdjęcie teologów na okładce tego magazynu od lat 60.! Symptomatyczne, że wtedy, w latach 60. ubiegłego wieku, byli to teologowie „śmierci Boga”, a teraz właśnie radykalni ortodoksi.

 

Jaka jest przyszłość radykalnej ortodoksji? Nam ruch ten kojarzy się z neotomizmem i z działalnością Jacques’a Maritaina, który dziś jest już postacią całkowicie chyba zapomnianą. Czy, Pańskim zdaniem, za 40–50 lat ktokolwiek będzie jeszcze pamiętał o Milbanku?

Myślę, że radykalna ortodoksja może przetrwać przynajmniej jako pewna odważna propozycja. Ileż było oporów z wykorzystywaniem postmodernistycznej filozofii w teologii. A teraz jednak nie boimy się już konfrontacji, nie boimy się również wykorzystywania narzędzi filozofii postmodernistycznej w teologii. Dla nas partnerem jest nie tylko Nietzsche – może nim być także Foucault czy Kristeva. I ten dialog – który jest równocześnie rozmową i konfrontacją – ma charakter obustronny.

Dlaczego właśnie filozofia musi – zdaniem radykalnej ortodoksji – stać się podstawowym narzędziem odnowy teologicznej? Czy nie jest tak, że jednak teologia ożywa wtedy, kiedy się ją jakoś z filozofii odsieje? Czy nie wydaje się Panu, że zachodnie chrześcijaństwo, szczególnie może rzymski katolicyzm, jest przeintelektualizowane? Przeciętny, inteligentny i dobrze wykształcony chrześcijanin nie ma możliwości intelektualnego ogarnięcia tego, w co wierzy: Ojców Kościoła, scholastyki, teologii XX wieku… Żeby to intelektualnie pogłębić, potrzeba nie tylko znajomości teologii, ale i podstawowych kategorii greckiej filozofii. A radykalna ortodoksja dokłada do tego kolejne wyrafinowane i hermetyczne narzędzia…

Kiedy spojrzymy na dzieje katolicyzmu, zasadne jest takie na przykład pytanie: ile ze świętego Tomasza trafiło pod strzechy? Jak wyglądał katolicyzm przed Tomaszem, a jak po Tomaszu? Tak samo można pytać o Marksa: czy przeciętny marksista w XX wieku miał dostęp do wszelkich sporów intelektualnych? Myślę, że to dość wąskie grupy wiodły naprawdę istotne intelektualnie dyskusje. Radykalni ortodoksi uważają, że konfrontując się i rozmawiając z najważniejszymi postaciami intelektualnego świata zachodniego, robią coś ważnego dla chrześcijaństwa. Zysk polega nie tylko na tym, że to my od nich bierzemy narzędzia, ale że i oni zaczynają przejmować nasze pojęcia. I to jest wyraźnie widoczne w ostatnim ćwierćwieczu. Weźmy francuską filozofię sprzed 50–60 lat, na przykład laickich egzystencjalistów: oni byli w większości chyba zdecydowanie antyreligijni. Teraz we francuskich środowiskach filozoficznych już tak nie jest. Mamy dziś do czynienia ze swoistym inkluzywizmem. Ale czy przeciętny inteligent to zrozumie? Nie wiem, czy Milbank się tym przejmuje. On by chciał z pewnością trafiać – może nie z tym mocnym przekazem swoich książek i esejów, ale przynajmniej z pewnymi hasłami – przede wszystkim do swojego Kościoła. A z tym ma naprawdę duży kłopot. Być może to jest kłopot nie tylko radykalnej ortodoksji, ale właściwie każdej szkoły teologicznej, że ci wszyscy uczeni niezbyt wiele mają jednak wspólnego z codziennym życiem Kościoła…

To swoisty paradoks, że teologii miała kiedyś zaszkodzić emancypacja filozofii, a teraz tę teologię próbuje się budować właściwie za pomocą narzędzi filozoficznych. Ile mamy u Milbanka odniesień do teologii klasycznej? Są natomiast bezustanne odwołania do filozofii.

Proszę jednak pamiętać, że on tę nowożytną filozofię traktuje jako chrześcijańską herezję.

Ale ona i tak się staje częścią teologii…

…niemniej teologia musi dokonać pewnej operacji polemicznej. Może w końcu dojdzie do soboru powszechnego i przez głosowanie rozstrzygniemy, co i jak? Żartuję, oczywiście, ale usłyszałem taki żart z ust samego Milbanka.

Pan go zna osobiście?

Nie miałem z nim zbyt wiele do czynienia. Przez trzy tygodnie uczęszczałem kiedyś w Lowanium na prowadzone przez niego gościnnie wykłady i seminarium. Było to z dziesięć lat temu. Wtedy pierwszy raz spotkałem się z tak prężnym przekazem teologii dogmatycznej, w którym nie stroniono jednocześnie od tematyki społecznej. Milbank sporo mówił o zaangażowaniu, o tym, czym powinien być Kościół. Sugerował nawet alians tzw. nowej lewicy z chrześcijaństwem. Nie dziwi tedy, że w kręgu zainteresowań radykalnych ortodoksów znalazł się również Slavoj Žižek. Zresztą to ich zainteresowanie spotkało się w tym wypadku ze wzajemnością.

Pamiętam jednak, jak po jednym z wykładów Johna Milbanka zapytałem znajomego lowańskiego profesora, co o tym myśli. A on mi odpowiedział: „Słuchaj, to było dla mnie straszne doświadczenie, czułem, jakby na mnie spadła i przywaliła mnie szafa z książkami. Nie mogłem się spod niej wydobyć”.

SEBASTIAN DUDA, dr, filozof, teolog, publicysta, redaktor „Przeglądu Powszechnego”.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...