Szczególną rolę w kształtowaniu samooceny mają osoby znaczące, a także środowisko, w którym dziecko funkcjonuje. Bardzo duże znaczenie odgrywa to, jak opiekunowie odnoszą się do dzieci i je oceniają. Zazwyczaj od opiekunów dziecko dowiaduje się, jakie jest, od nich też w dużym stopniu zależy, czy będzie czuło się akceptowane, czy odrzucone.
Szczególną rolę w kształtowaniu samooceny mają osoby znaczące, a także środowisko, w którym dziecko funkcjonuje. Bardzo duże znaczenie odgrywa to, jak opiekunowie odnoszą się do dzieci i je oceniają. Zazwyczaj od opiekunów dziecko dowiaduje się, jakie jest, od nich też w dużym stopniu zależy, czy będzie czuło się akceptowane, czy odrzucone. Doświadczenie akceptacji, miłości i bezpieczeństwa ze strony rodziców bądź opiekunów sprzyja wyrażaniu uczuć i emocji oraz kształtowaniu pewności siebie. W takiej atmosferze jednostka ma potencjalne możliwości do prawidłowego rozwoju i wytworzenia pozytywnego obrazu własnej osoby, co może przyczynić się do właściwego przystosowania społecznego. Jeśli natomiast dziecko od najmłodszych lat odczuwa, iż nie jest akceptowane, kochane, darzone uznaniem oraz czuje się zbędne w rodzinie, rodzi się w nim podejrzliwość, brak zaufania, wrogość i zamknięcie się w sobie. W takiej sytuacji stosuje mechanizmy obronne, co powoduje niejednokrotnie, iż jest podejrzliwe, ostrożne, tłumi swoje uczucia i emocje oraz często udaje[12].
Wyniki badań poziomu samooceny u dzieci w opiece zastępczej
Przeprowadzone badania miały na celu porównanie poziomu samooceny dzieci wychowujących się w rodzinnych domach dziecka z samooceną dzieci wychowujących się w domach dziecka. Kwestionariusz ankiety zawierał 30 twierdzeń z zakresu „ja psychicznego”, „ja fizycznego” i „ja społecznego” oraz drabinkę zawierającą 12 pytań (sześć pytań dotyczyło samooceny posiadanych kompetencji, a sześć oceny kompetencji pożądanych, czyli takich, jakie dziecko chciałoby posiadać).
Z badań wynika, że około 10% więcej dzieci z rodzinnych domów dziecka, niż dzieci z Domów Dziecka, znalazło się w przedziale świadczącym o wysokiej samoocenie, natomiast mniej w przedziale świadczącym o niekorzystnym spostrzeganiu własnej osoby. Ponadto dzieci z rodzinnych domów dziecka posiadają wyższą samoocenę „ja realnego”, co dowodzi, że placówki rodzinnych domów dziecka tworzą bardziej sprzyjające warunki do kształtowania wyższej samooceny u dzieci. Skupiając znacznie mniejsze grupy dzieci, są w stanie poświęcić więcej uwagi problemom swoich podopiecznych, a co za tym idzie, mają większą możliwość niesienia pomocy.
Ponadto należy zwrócić uwagę na fakt, że dzieci przebywające w domach dziecka gorzej spostrzegają własne funkcjonowanie w sferze poznawczej i społecznej niż dzieci z rodzinnych domów dziecka. Niemniej jednak postrzegają siebie lepiej w sferze fizycznej, co oznacza, że mimo trudności finansowych, kadrowych czy braku indywidualności można objąć dziecko opieką zapewniającą konstruktywną samoocenę pod pewnymi aspektami. Mimo iż wielu pedagogów uważa, że nie ma możliwości w indywidualny sposób traktować wychowanka tak wielkiej placówki, z pewnością można zapewnić mu podstawowe warunki, które mają znaczny wpływ na kształtowanie pozytywnej samooceny.
Podsumowując powyżej przytoczone badania, można pokusić się o podjęcie refleksji dotyczącej możliwości rezygnacji z dotychczasowych, instytucjonalnych form opieki i skupienia się na formach zbliżonych do rodziny naturalnej sprzyjającej kształtowaniu struktury osobowości jednostki, które zapewne pomogłyby w wyprowadzeniu wychowanka ze swoistej izolacji do normalnych warunków życia społecznego[13]. Jeśli nie jest to możliwe, należy przynajmniej zwrócić uwagę, że na kształtowanie się samooceny ma wpływ opinia znaczących osób (sądy opiniujące), dlatego tak ważną kwestią jest wyszkolenie odpowiedniej kadry ze szczególnym uwzględnieniem umiejętności rozmawiania wychowawców z podopiecznymi.
Agnieszka Maria Maliszewska – stud. pedagogika przedszkolna, Uniwersytet
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.