Jesteśmy wyjątkowym w Europie, w pewnym sensie „nienormalnym” krajem, w którym religia ma ogromny wpływ na życie polityczne. Przegląd Powszechny, 7-8/2007
– Przypomnijmy w tym kontekście wydarzenie, kiedy to przed wyborami kard. Dziwisz zaprosił polityków PO na rekolekcje. To zostało nagłośnione być może w celu pokazania, że i PO ma poparcie autorytetu Kościoła. Zostało to szybko podchwycone przez media i stworzono rozróżnienie na „Kościół toruński” i „Kościół łagiewnicki”. Czy takie współdziałanie Kościoła z politykami było roztropne? Czy, tak jak we wspomnianym przypadku, nie dochodzi do zawłaszczenia ludzi Kościoła, hierarchów przez polityków? Czy nie doszło do takiego dzielenia między opcje polityczne osób pełniących w Kościele ważne funkcje? Jeśli tak, to autorytet Kościoła stawałby pod znakiem zapytania, choćby z powodu wewnętrznego podziału na zwolenników różnych opcji.
– Spójrzmy na ten problem bardziej ogólnie. Autorytet Kościoła jest faktycznie związany z autorytetem hierarchii. Innego rodzaju autorytet ma proboszcz, innego biskup czy kardynał. Są chwile, gdy hierarchia kościelna uważa, że powinna zabrać głos w sprawach dotyczących polityki. Czasem chodzi po prostu o przypomnienie ogólnych zasad katolickiej nauki społecznej, na przykład to, że wszyscy obywatele, także wierni Kościoła, powinni brać udział w wyborach. Czasem chodzi o toczące się aktualnie spory polityczne, odnoszące się do takiej materii, w której katolików obowiązuje jedność. Dotyczy to tak zwanych wartości fundamentalnych. Papież Benedykt XVI mówi o wartościach nie podlegających negocjacjom. Zadaniem hierarchii lokalnej może być uprzytomnienie wiernym, że mamy właśnie do czynienia z kontrowersją wokół takich nienegocjowalnych wartości, a w związku z tym, wezwać katolików do jedności w działaniu. Jedność w łonie episkopatu jest wówczas pierwszym wyrazem jedności Kościoła. W odniesieniu do działalności politycznej istnieje jednak także obszar uprawnionego pluralizmu stanowisk. Jeśli ów pluralizm oparty jest o regułę: „We wszystkim miłość”, to różnorodność poglądów politycznych, nawet wśród biskupów, może być uprawniona. Pozostaje jednak pytanie, w jakim stopniu mamy prawo ujawniać własne polityczne preferencje. Jan Paweł II wielokrotnie przypominał prezbiterom, że obowiązuje ich w tej kwestii zasada daleko posuniętego ascetyzmu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.