Sekularyzacja czy „ureligijnienie” polityki?

Jesteśmy wyjątkowym w Europie, w pewnym sensie „nienormalnym” krajem, w którym religia ma ogromny wpływ na życie polityczne. Przegląd Powszechny, 7-8/2007




I jeszcze jedna ważna sprawa. Nie jest prawdą, że cywilizacja europejska rozwija się dzisiaj wyłącznie w jednym kierunku – oddalając się do chrześcijaństwa. Wspomniane punkty zapalne istnieją rzeczywiście. Ale mamy także zjawisko rosnącej wrażliwości etycznej wobec problemu kary śmierci. W tym wypadku, wydaje się, że uzupełnienie nauczania Kościoła jest wynikiem uczenia się lepszego rozumienia nauki Chrystusa, a nauczycielem są ludzie świeccy. Podobnie z kwestią godności kobiety. Wrażliwość na problem dyskryminacji z powodu płci, jest jak najbardziej zgodna z duchem chrześcijaństwa. Kościół w tym przypadku włącza się w ten nurt zmian, starając się dobro, które zrodziło się poza Kościołem, oczyścić i wesprzeć. Można by takich przykładów potwierdzających, że Europa rozwija się także w kierunku chrystianizmu, podać jeszcze kilka.

– Owszem, ale w sprawach, o których Ksiądz wspomina mamy do czynienia z takim Rahnerowskim „anonimowym chrześcijaństwem”, w którym wartości chrześcijańskie działają, ale jednocześnie, zwłaszcza w sferze publicznej wręcz unika się jakiejkolwiek emblematyzacji chrześcijańskiej? Chociażby spór o invocatio Dei w Konstytucji Europejskiej, albo sprawa Rocco Buttiglione... Wydaje się, że elity polityczne w Unii Europejskiej wręcz lękają się choćby minimalnego skojarzenia z chrześcijaństwem. Nie mówię o pewnych grupach chadeków, ale generalnie chyba można mówić tutaj o nieufności wobec chrześcijaństwa, szczególnie wobec Kościoła katolickiego?

– Sprzeciw wobec odniesienia do chrześcijaństwa w preambule Traktatu konstytucyjnego zgłosiły dokładnie dwa państwa: Francja i Belgia. Gdyby obowiązywała w tym względzie demokratyczna zasada większości, chrześcijaństwo natychmiast znalazłoby się w preambule Traktatu. Mamy tu zatem do czynienia z wetem, a nie ze sprzeciwem większości. W obliczu jednak aktywności środowisk antychrześcijańskich, przynależność do milczącej większości nie wystarcza. Spotykamy się także z zainicjowaną przez Rousseau, a rozwijaną szczególnie przez Nietzschego, podejrzliwością wobec chrześcijaństwa. To w epoce oświecenia rozpoczyna się patrzenie na Biblię, jako na kłamliwą księgę obcych ludzi. Widząc jednak przemiany w Kościele, ciągłą troskę o to, aby mówić językiem zrozumiałym dla współczesnego człowieka, wierzę, że to nie podejrzliwość zwycięży.

«« | « | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...