Sekularyzacja czy „ureligijnienie” polityki?

Jesteśmy wyjątkowym w Europie, w pewnym sensie „nienormalnym” krajem, w którym religia ma ogromny wpływ na życie polityczne. Przegląd Powszechny, 7-8/2007




– Ale załóżmy, że mamy dwóch biskupów. Jednemu bardziej podoba się PO, drugiemu PiS. Każdy z nich chciałby, choć wcale nie zamierza specjalnie tego ujawniać, żeby właśnie ci, dla których ma więcej sympatii, zwyciężyli. Spotyka się z nimi, dziennikarze robią zdjęcia, publicyści komentują... Czy to nie jest naiwność z jego strony, że daje się wciągnąć w walkę polityczną w taki sposób? Czy to nie działa jak tajfun, który wciąga ludzi Kościoła do gry politycznej?

– Pierwsza sprawa to pytanie, na ile taka sytuacja jest po prostu wynikiem manipulacji dziennikarskiej. Nie wydaje mi się, by jakikolwiek biskup uważał, że Kościół powinno się podzielić na dwie, tak czy inaczej nazwane, części. Jeśli więc ktokolwiek z dziennikarzy wysuwa tego typu sugestie, jest dla mnie niewiarygodny. Pytanie, na ile my sami, jako odbiorcy, pozwalamy czynić się ofiarą manipulacji i zaczynamy wierzyć w rzeczywistość kreowaną przez media, na ile zaś ufamy hierarchii. Każdy wierzący człowiek, jeśli tylko się chwilę zastanowi, dojdzie do wniosku, że są pewne głupstwa, których żaden z biskupów nigdy się nie dopuści. Jeśli więc czytam w gazecie, że biskupi postanowili rozbić jedność Kościoła, podchodzę do tego z dystansem. Biskupów z zasady uznaję za bardziej wiarygodnych niż polityków i dziennikarzy.

Zresztą słowo „biskup” nie jest tu potrzebne. Pewne zasady uczestnictwa w życiu politycznym obowiązują po prostu osoby duchowne. Zostały one przypomniane w jednej z środowych katechez Jana Pawła II z 1993 r. Słowa te padły w kontekście wyborów w Polsce. Było to przypomnienie, że każdemu duchownemu wolno mieć własne poglądy polityczne, o ile nie stoją one w sprzeczności z Ewangelią. Jednocześnie duchownym nie wolno należeć do żadnej partii politycznej, ani też być wojującym aktywistą. Nasze zachowanie powinno się więc mieścić gdzieś w obrębie stanów średnich. Powinniśmy bardzo zwracać uwagę, aby ujawnianie przez nas własnych poglądów politycznych, nawet najbardziej słusznych, nie stało się dla nikogo powodem trudności w korzystaniu z sakramentów, których jesteśmy szafarzami. Jako kapłan jestem dyspozycyjny po pierwsze wobec Chrystusa. Dyspozycyjność ta wymaga, abym swoimi poglądami w sprawach polityki, gospodarki, życia społecznego nie przesłaniał nikomu Jego osoby. Może się zdarzyć, że w swoim sumieniu odczytam zobowiązanie do wejścia z kimś w spór polityczny. Jest ono jednak wtórne w stosunku do mojego podstawowego zobowiązania do wypełnienia zadań, jakie wynikają z mojej kapłańskiej tożsamości. Są to inne obowiązki niż te spoczywające na świeckim człowieku.

«« | « | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...