Zawsze starałem się stosować zasadę pomocniczości kurii wobec parafii. Tygodnik Powszechny, 3 grudnia 2007
– A jednak jest społeczne oczekiwanie na nominację kardynalską dla Księdza Arcybiskupa.
– Warszawa jest miastem, które ze względu na swoją historię i teraźniejszość zasługuje na to, żeby był w niej kardynał. Mówimy o stolicy państwa i o mieście, które podczas ostatniej wojny przeszło gehennę, mieście bohaterskim, niezłomnym. Poniosło tu śmierć 400 tysięcy Żydów, 300 tysięcy osób zginęło w Powstaniu Warszawskim, reszta została wygnana... Ta przeszłość wywołuje u ludzi słuszne przekonanie, że Warszawa jest stolicą ważną. Tak więc, jeśli to się kiedyś stanie, to nie ze względu na moje zasługi, ale przez uszanowanie dla historii i teraźniejszości tego miasta. Termin jest sprawą wtórną, a nadto, co wciąż powtarzam, Warszawa ma urzędującego kardynała, Księdza Kardynała Józefa Glempa, który nie tylko jest prymasem, ale także kardynałem-elektorem.
– Na koniec pytanie o samotność biskupa. Oczywiście ma Ksiądz Arcybiskup wielu doradców, prawdziwych i „wolontariuszy", którzy mówią, co się powinno zrobić, a sami nic nie robią. Ale ostatecznie decyzji oczekuje się od biskupa. I w pewnym momencie zostaje on sam na sam z Panem Bogiem...
– Żeby było jasne: na pewno nie jestem i nie będę tak pobożny jak kardynał Wojtyła, choć się go staram naśladować i choć przez całe lata krakowskie patrzyłem ze wzruszeniem na ten klęcznik i stoliczek w biskupiej kaplicy, które były znakiem, że tu się modlił i tu się zastanawiał, co ma powiedzieć.
W pierwszym roku mojego pobytu w Warszawie problem czasu na modlitwę, samotną lekturę i medytację jest dla mnie problemem trudnym. Postanowiłem naśladować Wojtyłę i starałem się bronić godzin przed południem, przed audiencjami. Czasem bezskutecznie: popołudnia musiałem mieć wolne na wyjazdy do parafii, przyjmuję więc ludzi od 9 rano. Pozostał ten czas wokół Eucharystii, przed Mszą św. z domownikami i po niej. Teraz, kiedy skończyłem odwiedzanie parafii, może się uda go rozszerzyć. Są jeszcze godziny wieczorne, ale i z tym różnie bywa. Próbuję znaleźć taki dzień (nie w każdym tygodniu się to udaje), w którym mógłbym więcej pomyśleć, odejść na bok, coś przeczytać...
No i problem samotności w podejmowaniu decyzji, zwłaszcza jeśli się jest w nowej diecezji. Znajomość całego curriculum vitae poszczególnych księży też nie zawsze ułatwia sprawę, ale na nowym miejscu nieznajomość ludzi jest problemem. Próbuję korzystać ze wszystkich gremiów doradczych, z konferencji księży dziekanów, wicedziekanów, ojców duchownych dekanatów, którzy zajmują się formacją duchową księży. Szukam też rady nieformalnych spotkań z duchownymi i świeckimi, z którymi się spotykam.
Ale zawsze przychodzi taki moment, kiedy mówią: „teraz niech Ksiądz Arcybiskup zdecyduje".
– Tak, są decyzje, których biskup nie może delegować. Nie liczę więc głosów, ale ważę racje i decyzje podejmuję.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.