Zawsze starałem się stosować zasadę pomocniczości kurii wobec parafii. Tygodnik Powszechny, 3 grudnia 2007
– A jak Ksiądz Arcybiskup widzi obecny czas: to, co następuje po wyborach?
– Powiedziałem o tym jasno do nowych parlamentarzystów. Zachęcałem do kreatywnej kontynuacji czasu przemian, liczonego od pielgrzymki Jana Pawła II w 1979 r., potem poprzez minione 18 lat, ale myślałem także o kontynuacji w wymiarze minionych dwóch lat. Polska nie zaczęła się dwa lata temu, ale także nie zaczyna się dzisiaj. Pokorne wejście ludzi polityki w ten nurt historii prowadzi do konkretnych wniosków: ani nie można postponować osiemnastu lat i twierdzić, że się nic dobrego w Polsce nie stało, ani nie można mówić, że podstawowe cele minionego rządu, takie jak patriotyzm, polityka historyczna, troska o człowieka, nie były realizowane.
– Czy można być arcybiskupem Warszawy, mieć za sobą historię tego arcybiskupstwa, i być „tylko" arcybiskupem warszawskim, unikając wchodzenia w sprawy polityki?
– Byłbym naiwny, gdybym sadził, że uniknę spotkań z politykami albo rozmów z mediami, które w stolicy są zupełnie inne niż media lokalne. Spotkania z wojewodą czy prezydentem miasta są wszędzie bardzo ważne, ale zupełnie czym innym są sprawy polityki państwowej i międzynarodowej, albo problemy na szczeblu parlamentarnym. W ciągu tego półrocza wielokrotnie się spotykałem z polskimi i zagranicznymi politykami różnych opcji. Podejmując takie rozmowy, trzymałem się jednej zasady: w imię szacunku dla człowieka nigdy się nie siliłem na podpowiadanie któremukolwiek politykowi, co i jak ma zrobić. Szanuję ich autonomię i nie chcę, żeby nawet po mojej minie mogli wywnioskować, czy to, co mówią, jest po mojej myśli, czy nie. I z zasady, poza spotkaniami oficjalnymi, nie godzę się na udział mediów – nawet jeśli chodzi o osobistości bardzo wysoko postawione. Słucham, rozmawiam, żeby się czegoś nauczyć, a jeśli rozmówcy coś wyniosą z tych spotkań, tym większa moja radość.
Dobrze mi z tym, że nie muszę łączyć swojej funkcji z byciem prymasem czy przewodniczącym Konferencji Episkopatu. Jeśli coś mówię, to po prostu jako jeden z biskupów – chyba że jako przewodniczący Komisji ds. wychowania wypowiadam się w dziedzinie, na której próbuję się trochę znać.
– Czy kolejny konsystorz zmieni tu coś, czy nie?
– Ja nie jestem od mówienia o konsystorzu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.