Zawsze starałem się stosować zasadę pomocniczości kurii wobec parafii. Tygodnik Powszechny, 3 grudnia 2007
– Miejscem, gdzie ksiądz spotyka zarówno ludzi pobożnych, jak i dalekich od Kościoła są szpitale. To obecność wśród ludzi będących często w sytuacjach krańcowych, między życiem i śmiercią. W USA, by zostać kapelanem szpitala, trzeba przejść specjalną formację...
– Problem leży w doborze. Zbyt długo do pracy w szpitalu kierowało się księdza, który robił to z doskoku, albo kogoś, kto do innych prac nie bardzo się nadawał. W ostatnich latach wiele w tej dziedzinie się zmieniło i dziś chyba dobór jest lepszy.
Jednocześnie trzeba pamiętać, że to nie jest łatwy kawałek chleba. Istnieje niebezpieczeństwo, że po pewnym czasie kapelan albo nie wytrzymuje, albo wpada w rutynę, co może być reakcją obronną przed nadmiernym stresem.
– Czy zakłada Ksiądz Arcybiskup postępowanie procesu laicyzacji życia? Czy będziemy się uczyć np. z doświadczeń Kościoła paryskiego, od lat zatopionego w laickim społeczeństwie, czy przeciwnie: zakładamy polską wyjątkowość i liczymy, że nasza katolicka tradycja wszystko przetrwa?
– Nowe formy są bardzo potrzebne. My zaprosiliśmy do Warszawy Wspólnoty Jerozolimskie. Już kończą przygotowanie dużego obiektu na Łazienkowskiej, naprzeciw stadionu, i niebawem zaczną działać na szerszą skalę.
A co do problemu laicyzacji: wiele się na ten temat w Polsce i w Episkopacie dyskutuje. Czasem ta dyskusja grzęźnie w skrajnościach, a czasem utyka na przekonaniu, że myśmy są tym pępkiem religijnym w Europie i u nas nic się nie stanie. Ja mam dystans do badań socjologicznych i nie sądzę, by trzeba było załamywać ręce. Sekularyzacja życia publicznego jest procesem kulturowym i nieuniknionym. Oczywiście boję się pełzającej laicyzacji, w której nie ma żadnych spektakularnych skoków. Ale uważam, że katastroficzne diagnozy o stygnięciu chrześcijaństwa i zanikaniu religijności są mocno przesadzone. Pytania religijne zawsze w człowieku pozostaną, choćby nie wiem, co się stało, bo zawsze pozostanie rzeczywistość śmierci, a wobec niej człowiek zwykle stawia pytania religijne. Nawet ten, który mówi, że nic po śmierci nie ma, wierzy w to, jak ten, który mówi, że coś jest.
Druga sprawa to rozróżnienie między pobożnością a religijnością. Religijność rozumiem tu nie tylko jako więź z Bogiem dotykającą wszystkich wymiarów życia, ale także jako to, że Ewangelia coś znaczy w życiu człowieka: że decyduje albo ma inspirujący wpływ na działanie. W tym znaczeniu społeczeństwo amerykańskie jest znacznie bardziej religijne niż europejskie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.