Społeczna nauka Kościoła wyróżnia dwa podstawowe znaczenia pojęcia „polityki”. Charakteryzuje ją bądź jako dążenie do uczestniczenia w sprawowaniu władzy w państwie, czyli do jej uzyskania, utrzymania lub odzyskania, bądź jako dążenie do dobra wspólnego. Kościół nie przeciwstawia tych dwóch znaczeń, lecz wskazuje na istniejący między nimi ścisły związek.
Siły zbrojne są głęboko osadzone w konkretnym społeczeństwie, są jego istotną częścią składową. Tak więc od sił ekonomicznych, moralnych, politycznych, kultury duchowej danej społeczności zależy kształt i siła militarna kraju. To polityka państwa leży u podstaw każdej wojny, bez względu na to jak jest interpretowana i jakiego jest rodzaju. Wojna nie istnieje jako decyzja zbiorowa – jest ona zawsze hasłem elity rządzącej, której polityczne uwarunkowania i determinacja w istotny sposób wpływają na sposób realizacji obrony czy agresji militarnej[1].
Homo politicus
Arystoteles ze Stagiry (384–322 przed Chr.) wskazał na społeczną naturę człowieka, używając określenia homo politicus (łac. wersja greckiego zoon politikon). Człowiek wyposażony jest w instynkt społeczny: apetitus societatis, czego konsekwencją jest naturalna konieczność współżycia z innymi jednostkami w różnych grupach społecznych. Z natury swej człowiek nie jest więc egoistyczny, lecz społeczny. Jednostka musi jednoczyć się z innymi, bowiem nie jest samowystarczalna. Wraz ze stopniem zorganizowania wzrasta doskonałość wspólnoty wyposażonej w coraz większą samowystarczalność (autarkia). Połączenie mężczyzny i kobiety buduje rodzinę, szereg rodzin tworzy gminę, a ich zbiór z kolei buduje państwo, które jest najdoskonalszą ze wspólnot, gdyż jest najbardziej samowystarczalne. Jak zauważa Arystoteles, „powstaje ono dla umożliwienia życia, a istnieje, aby życie było dobre”. Ideę tę przejął św. Tomasz z Akwinu, podkreślając, że człowiek jest animal sociale et politicum (istotą społeczną i polityczną). Podobnie nauczali awerroiści (np. Marsyliusz z Padwy), a w historii polskiej myśli społecznej np. A. Frycz Modrzewski, Sebastian Petrycy z Pilzna i inni. Do tej idei powrócili później także neotomiści, traktując społeczeństwo jako wyraz ludzkiej kategorii „my”, jako „środowisko ludzkie”, w którym zagwarantowany jest rozwój jednostki ludzkiej, a poszczególne osoby uczestniczą podmiotowo w tym, co stanowi najwyższe wartości osobiste i pozwala im sięgnąć po najwyższe obiektywne dobro, jakim jest Bóg.
Antytezą idei społecznej natury człowieka jest przekonanie o jego indywidualistycznej, wręcz egoistycznej naturze. Ludzie łączą się w państwo pod wpływem wielu czynników, np. w strachu przed samozniszczeniem w powszechnej walce każdego z każdym. Motywem ich działania jest strach przed śmiercią i egoizm (Th. Hobbes upatruje w człowieku trzy źródła waśni: rywalizację, nieufność, żądzę sławy). Może też ludzi łączyć poczucie niepewności stanu neutralnego, w którym każdy jest egzekutorem wrodzonych praw natury, tj. prawa do życia, własności i wolności (J. Locke).
Zarówno koncepcja społecznej, jak i indywidualistycznej natury człowieka, podkreślają rolę państwa w tworzeniu społeczeństwa. Państwu przypisuje się pełnienie zasadniczej roli w życiu społecznym[2]. Jednostka jest wprzęgnięta w państwową politykę, także wówczas, gdy poddaje refleksji problematykę wojny.
Polityka, pojęcie sięgające samych korzeni kultury europejskiej, odnosi się do tych stosunków międzyludzkich, których treścią jest panowanie, rządzenie i władza, a więc narzucanie i egzekwowanie decyzji jednego człowieka lub grupy ludzi – reszcie społeczeństwa[3].
Arystoteles określał politykę jako „sztukę rządzenia państwem”. W jego Etyce Nikomachejskiej czytamy: „Polityka, umiejętność rządzenia państwem i rozsądek są właściwie tą samą trwałą dyspozycją, ale ich sposób przejawiania się jest różny. W polityce, w znaczeniu obszerniejszym, ta jej część, która ma rolę jakby kierowniczą, spełnia funkcje ustawodawcze; ta zaś, która dotyczy spraw jednostkowych, nosi wspólną nazwę polityki w znaczeniu ściślejszym. Posiada ona charakter praktyczny i ma do czynienia z namysłem. Uchwała bowiem jest czymś, co należy wykonać jako akt jednostkowy. Dlatego tylko o przedstawicielach drugiej z tych sztuk mówi się, że uprawiają politykę; bo tylko oni coś wykonują, tak jak rękodzielnicy. Za rozsądek uważa się powszechnie najbardziej tę jego część, której przedmiotem jest sam człowiek, jednostka; i ta jego część nosi wspólną nazwę rozsądku; pozostałe części to: sztuka zarządzania domem, sztuka prawodawcza i polityka; w tej ostatniej wyróżnia się z kolei sztukę naradzania się i sądową. Zdawanie sobie sprawy z tego, co jest dobre dla własnej osoby, byłoby tedy pewnym rodzajem poznania; istnieją jednak, między tym rodzajem a innymi, poważne różnice i człowieka, który rozumie swój własny interes i troszczy się o swoje sprawy, nazywa się rozsądnym, o tych zaś, co uprawiają politykę, mówi się, że niepotrzebnie wtrącają się w nieswoje sprawy”[4].
Powszechnie wiąże się pojęcie polityki z pojęciem władzy. W sensie węższym oznacza ona umiejętność rządzenia państwem, a w szerszym – kierowanie różnego rodzaju społecznościami.
Polityka obejmuje:
1) działalność mającą na celu dobre zbudowanie i funkcjonowanie aparatu państwowego;
2) samą umiejętność, której przedmiotem jest trwanie i rozwój społeczeństw oraz wzajemny stosunek ludzi żyjących społecznie;
3) działalność rządu w ramach swych kompetencji;
4) konkretną akcję związaną przede wszystkim z wyborami celem zdobycia władzy i wpływów politycznych w państwie[5].
Pośród szeregu różnych definicji polityki można wskazać na kilka podstawowych elementów tego pojęcia, występujących w większości stanowisk:
– podmioty polityki: państwa, partie polityczne, organizacje polityczne;
– przedmiot polityki: stosunki między państwami, narodami i grupami społecznymi;
– cel polityki: zaspokojenie interesów grup społecznych, warstw i klas;
– środki polityki: zdobycie, utrzymanie i wpływ na władzę polityczną przy pomocy efektywnych metod[6].
Społeczna nauka Kościoła wyróżnia dwa podstawowe znaczenia pojęcia „polityki”. Charakteryzuje ją bądź jako dążenie do uczestniczenia w sprawowaniu władzy w państwie, czyli do jej uzyskania, utrzymania lub odzyskania, bądź jako dążenie do dobra wspólnego. Kościół nie przeciwstawia tych dwóch znaczeń, lecz wskazuje na istniejący między nimi ścisły związek. Jeśli bowiem moralną racją uczestniczenia w sprawowaniu władzy jest służba na rzecz dobra wspólnego, to z drugiej strony – służba temu dobru jest efektywniejsza wówczas, gdy jest wykonywana w oparciu o uczestnictwo we władzy państwowej[7].
Dobro wspólne, według nauczania soborowego, „obejmuje sumę tych warunków życia społecznego, dzięki którym jednostki, rodziny i zrzeszenia mogą pełniej i łatwiej osiągnąć swoją własną doskonałość”[8]. W katolickiej koncepcji dobro wspólne jest zbiorową wartością społeczeństwa obywatelskiego obejmującą doskonałość osób i ich zrzeszeń, zaś instytucje państwowe i samorządowe są tylko urządzeniami instrumentalnymi dobra wspólnego[9]. Homo politicus jest więc włączony w struktury państwa, strzegącego i niekiedy określającego dobro wspólne społeczności.
[1] Zob. E. Ludendorff, Wojna totalna, tłum. F. Schoenem, Warszawa 1959, s. 28–45.
[2] Por. L. Dubel, Homo politicus, w: Encyklopedia politologii, t. 1, pod red. M. Żmigrodzkiego, Kraków 1999, s. 119–120.
[3] Zob. F. Ryszka, Nauka o polityce. Rozważania metodologiczne, Warszawa 1984, s. 9–25; Zarys nauki o polityce, praca zbior. pod red. E. Cziomera, Kraków 1983.
[4] Arystoteles, Etyka Nikomachejska, przeł. D. Gromska, [wyd. 2], Warszawa 1982, 1141 b 23–1142 a 4; por. J. Krokos, Czym jest tzw. „polityka Kościoła”?, „Chrześcijanin w Świecie” 14 (1982) nr 105, s. 40–42.
[5] Por. A. Ski (A. Szymański), Polityka katolicka, „Ateneum Kapłańskie” (1927) z. 3, s. 213 i nn.
[6] Zob. J. Hausner, J. Indraszkiewicz, Elementy teorii polityki. Materiały do studiowania nauki o polityce, Kraków 1984, s. 8–10; por. J. Karpiński, Polityka i wiedza o polityce, „Puls” 14 (1992) nr 55, s. 10–16.
[7] Zob. Polityka, w: Słownik katolickiej nauki społecznej, red. nauk. W. Piwowarski, Warszawa 1993, s. 133.
[8] Sobór Watykański II, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym, Wrocław 1985, nr 74.
[9] Zob. J. Wojciechowski, O wspólne dobro, „Słowo. Dziennik Katolicki” (1994) nr 28, s. 12; S. Ossowski, O strukturze społecznej, Warszawa 1986, s. 71–74.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.