Jestem świadomy, że wiara to nie zestaw prawd czy przekonań, że pogłębianie wiary to proces. Wiara jest świadectwem, że spotkałem w moim życiu Boga w Jezusie Chrystusie, że spotkałem Kogoś, kto ma wpływ na moje życie, kto je odmienił i nieustannie odmienia. Niedziela, 11 maja 2008
Czy poradzimy sobie z naporem sekularyzmu? Trzeba o tym wszystkim mówić, delikatnie, ale stanowczo wskazywać niebezpieczeństwa redukujące wizję człowieczeństwa odkupionego, otwartego na nadprzyrodzoność. Nie powinno się łamać człowieka, nawet tego zaangażowanego w ideologię nowoczesnego kłamstwa czy ideologię interesów, ale należy pomagać ludziom docierać do prawdy. Czy nam się to udaje? Próbujemy, chociaż pewnie powinniśmy ciągle więcej się angażować, szukać nowych metod, nowych sposobów. Jedną z wypróbowanych metod jest podtrzymywanie starych tradycji, które zbliżają, wiążą ludzi, które są nośne, wobec których nowoczesne grupy nacisku stają bezradne, ale trzeba też tworzyć nowe wspólnoty, bronić człowieka przed izolacją. Nie pozostawiać go sam na sam z telewizorem, ale uczyć mądrości życiowej, której pierwszym warunkiem jest twórczy krytycyzm.
– Jaka jest w tym rola rodziny?
– Rola rodziny jest podstawowa. Boleję nad tym, że, niestety, również na naszym terenie wiele rodzin przeżywa kryzys, nie rozwijając wielkiej szansy wzrostu we wzajemnej miłości. Niepokoi też fakt, że przyrost naturalny jest zerowy, a w Polsce więcej ludzi umiera niż się rodzi. Do tego dochodzi emigracja – to też jest poważne wyzwanie duszpasterskie. Trzeba tu zwrócić uwagę, że emigracja nie zawsze negatywnie wpływa na sposób myślenia i zachowań. Proszę zauważyć, że nasze tereny są skromne materialnie, ale domy i ich otoczenie są pięknym świadectwem troski i gospodarności, bo ludzie czują się związani z tą ziemią i mają poczucie estetyki, którą widać. Emigracja to szczególny egzamin z wiary. Pomaga rozpoznać, czy nasza formacja jest należyta, czy przygotowuje do zachowania wiary i związku z Kościołem w nowych sytuacjach.
Przypominam sobie rodzinę, która kiedyś przyszła do mnie z księdzem z Niemiec na niespodziewaną kolację. Okazało się, że ten proboszcz ma w swojej parafii ok. 200-250 sezonowych emigrantów z naszej diecezji. O godz. 21.00 odprawia im Mszę św. Co roku pisał do mnie list i dawał im do podpisania pozdrowienia dla biskupa. Opowiadał, że przyszli do niego w którąś z niedziel wieczorem z prośbą, aby w takim języku, jaki zna, odprawił im Mszę św., bo cały dzień są w pracy, a to przecież dzień Pański. Jeden z robotników zaproponował, że przeczyta Liturgię Słowa po polsku, bo zabrał ze sobą Pismo Święte. Byłem zdumiony, że jadąc do pracy w Niemczech, zabrał Pismo Święte. – Proszę księdza – mówi – u nas był Rok Biblijny, a ja jestem w Akcji Katolickiej. I mamy odpowiedź, czy warto promować kontakt z Pismem Świętym, czy można coś zrobić z naszymi ludźmi. Warto i można!
Także w sprawach formacji rodzinnej nie bójmy się stawiać trudnych wymagań, takich jak czystość przedmałżeńska czy nierozerwalność sakramentu małżeństwa. Na rodziny trzeba dziś ze szczególną troską i miłością zwracać uwagę, bo to jest podstawowa duszpastersko sprawa. Niepokoić się trzeba, patrząc na zanik miłości w rodzinie, miłości do dziecka, gotowości do ofiary, troski o starszych – o ciocie, wujków i dziadków. Tracimy też coś niepowtarzalnie ważnego i pięknego, gdy pomijamy rodzinę wielopokoleniową. Trzeba mówić o tym, bo to bardzo ważny moment naszej formacji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.