Jestem świadomy, że wiara to nie zestaw prawd czy przekonań, że pogłębianie wiary to proces. Wiara jest świadectwem, że spotkałem w moim życiu Boga w Jezusie Chrystusie, że spotkałem Kogoś, kto ma wpływ na moje życie, kto je odmienił i nieustannie odmienia. Niedziela, 11 maja 2008
– Kwestia powołań kapłańskich i zakonnych. Czy odnotowujecie ich rozwój, czy spadek? Jak Ksiądz Arcybiskup uzasadniłby sytuację powołań w swojej diecezji? Czy rodzina jest na tyle silna, by obronić powołania swoich dzieci?
– Od lat notujemy w Przemyślu pewną stabilną liczbę powołań kapłańskich, zauważamy np. obecność w seminarium jedynaków. To dowód, że na wybór życiowy konkretnego człowieka mogą mieć wpływ bardzo różne elementy i zaistniałe sytuacje. Obecnie na 750 tys. wiernych mamy 172 alumnów, a wśród nich 23 diakonów przed prezbiteratem. Obserwuję tu, w porównaniu z poprzednią diecezją, inaczej rozłożone motywacje wyborów. Kiedy pytam, dlaczego wybrałeś powołanie, zdecydowana większość mówi, że zainspirował ich ksiądz, którego spotkali, którego pracę i zachowanie obserwowali. W poprzedniej diecezji z reguły większość mówiła o grupie odniesienia, o wspólnocie. Przyczyna wyboru powołania wcale nie musi być jednokierunkowa. Ważna jest atmosfera w rodzinie, szkole, parafii. W sytuacji młodego człowieka trzeba, by sobie uświadomił, że w Kościele jest miejsce dla niego, miejsce na jego modlitwę, poświęcenie, na jego talenty, zainteresowania. Niezwykle ważną sprawą jest pomoc, żeby łaska powołania dotarła do człowieka, żeby ją sobie uświadomił – co najlepiej dokonuje się poprzez modlitwę. W naszej archidiecezji nie ma parafii, w której by nie było grup modlitewnych. Szczególnie cieszy obecność w niemal wszystkich parafiach Dzieła Pomocy Powołaniom im. bł. ks. Jana Balickiego. Modlitwa jest pomostem między Bogiem a sercem młodego człowieka, uzdalniającym to serce do przyjęcia daru Bożego wezwania. Dopóki będzie modlitwa o powołania, wrażliwość sumienia obok budzenia odpowiedzialności, że Kościół potrzebuje ludzi zdecydowanie, całkowicie oddanych – to młodzi ludzie będą przychodzić, bo chcą się angażować w poważną sprawę, która stawia wymagania, ale nie przekracza ich możliwości.
Są zatem potrzebne różne inicjatywy powołaniowe, życzliwa atmosfera wobec kleryka, wobec księży i seminarium. Dlatego też organizujemy rekolekcje młodzieżowe (w archidiecezji funkcjonuje 10 domów rekolekcyjnych), przygotowujemy Dzień Młodych, trwający trzy dni, który gromadzi od 4 do 6 tys. młodych ludzi – ostatnio miał miejsce w Krośnie. Powinniśmy robić to, co do nas, ludzi, należy, a reszty z pewnością dokona Pan Bóg.
– Przechodząc do drugiej części rozmowy, chciałbym pogratulować Ekscelencji wystąpienia Rady Stałej, której Ksiądz Arcybiskup przewodzi, w sprawie obrony Kościoła przed naciskami różnych grup, mediów, które chciałyby wywierać nacisk nawet na Stolicę Apostolską i na Kościół w sprawach nominacji biskupich. Wydaje się, że takie wystąpienie było bardzo potrzebne, bo rzeczywiście niektóre środowiska podejmują działania bardzo niebezpieczne dla Kościoła i wielkiej tradycji wolności, gdy chodzi o nominacje biskupie. Czy można tutaj powiedzieć: Z daleka widać lepiej...? Bo choć Przemyśl leży dość daleko od Warszawy, była to szybka i adekwatna reakcja na to, co próbują kreować media, reakcja wskazująca, że nie tylko z Warszawy, można kierować najważniejszą instytucją Kościoła – Konferencją Episkopatu Polski...
– Jak każdy biskup, staram się śledzić rytm życia w Ojczyźnie. Bliskie mi są wydarzenia kościelne, ale zdaję sobie sprawę z żywotnych powiązań społecznych i kulturowych z myśleniem i postawami religijnymi. Sądzę, że nie można było pominąć milczeniem wdzierania się w sprawy ściśle kościelne prasy laickiej, która przykłada poprawność polityczną do spraw kościelnych, próbując dyktować, jakie cechy ma mieć biskup w Warszawie, Gdańsku czy Przemyślu. Tego zaakceptować nie możemy. Po prostu – non possumus.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.