Jestem świadomy, że wiara to nie zestaw prawd czy przekonań, że pogłębianie wiary to proces. Wiara jest świadectwem, że spotkałem w moim życiu Boga w Jezusie Chrystusie, że spotkałem Kogoś, kto ma wpływ na moje życie, kto je odmienił i nieustannie odmienia. Niedziela, 11 maja 2008
– Wrócę jeszcze do sprawy emigracji. Dzisiaj Polacy opuszczają ojczyznę, poszukując pracy. Co dzieje się z duszpasterstwem tych ludzi? Czy wierni chętnie wracają do ziemi ojczystej, czy raczej pozostają za granicą? Jeżeli zostają, to jak wygląda ich życie małżeńskie, rodzinne? Czy są przypadki rozpadu rodzin? Czy do Ekscelencji docierają takie informacje?
– Kiedy bywałem za granicą, niejednokrotnie zdarzało mi się pytać ludzi obecnych na Mszy św., z których rejonów Polski pochodzą. I stwierdzałem, że większość Polaków obecnych na Mszach św. w Neapolu, w Rzymie czy w Anglii pochodziła z południowo-wschodniej części Polski, co mnie raczej cieszyło i cieszy, bo pokazuje, że nasi ludzie jednak szukają kontaktu z Kościołem. To także oznacza, że duszpasterstwo polskie nie jest dalekie od nowoczesnych wyzwań, że się w pewien sposób sprawdza w sytuacjach nowych, trudnych. Oczywiście, nie mówimy o 100% polskich emigrantów w Kościele. Potrzebę kontaktu Polaków z Kościołem zauważają także miejscowi biskupi i godzą się na otwieranie polskich punktów duszpasterskich. Poprzedni mój sekretarz jest od dwóch lat na terenie czysto angielskiej parafii, gdzie nie ma duszpasterstwa polskiego. Pewnego razu w pierwszy piątek miesiąca przyszli do niego młodzi ludzie z prośbą, żeby odprawił z nimi adorację Najświętszego Sakramentu, jak to bywało w Polsce. I tak zaczęli spotykać się na systematycznej modlitwie. W pierwszych miesiącach było ich niewielu, ale po roku jest już ponad 200 osób. Proszę zauważyć, że ta inicjatywa mówi o świadomości, odpowiedzialności za praktykowanie wiary. Warto więc kontynuować i intensyfikować nasze duszpasterstwo.
Jeśli chodzi o stosunek do moralności – jest to kolejne wielkie wyzwanie. Widzę nieraz różne sytuacje, np. oboje rodzice są na emigracji, a dzieckim opiekuje się babcia lub ciocia. Koncepcja odpowiedzialności za wychowanie dziecka z powodu nacisków mody, telewizji i prasy przeniosła się na troskę o to, aby zabezpieczyć mu byt materialny, ułatwić start życiowy etc. Hierarchia wartości i w tej sprawie powinna być zachowana: formacja dziecka, codzienna do niego miłość, wychowanie są o wiele ważniejsze niż samochód czy mieszkanie w przyszłości. Powyższy przykład to, na szczęście, przypadki jeszcze sporadyczne. Na ogół więzi rodzinne w naszej archidiecezji są jeszcze dosyć mocne. Ludzie je odczuwają, odbierają jako rzecz ważną, co jest pocieszające. Powodem naszego niepokoju jest jednak wzrastająca liczba małżeństw załamanych, kiedy ludzie w trudności wybierają drogę łatwizny, rozstania, oddalenia od rodziny, od męża, żony – bardzo często kończy się to tym, że taka osoba próbuje budować nowe relacje. I to jest dramat. Może jakimś wyrazem etyki życia rodzinnego są zgłoszenia do sądu kościelnego o stwierdzenie nieważności związku – jest ich rocznie około stu i liczba ta, niestety, rośnie, ale to niekoniecznie musi znaczyć, że rośnie liczba rozbitych małżeństw. Być może wzrasta świadomość warunków ważnego małżeństwa i dochodzi do głosu imperatyw sumienia, aby uregulować niewłaściwą sytuację.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.