Media w służbie społeczeństwu

Komercja nie jest zagrożeniem dla prawdy czy dobra społecznego. Można mówić prawdę na sposób encyklik papieskich, a można mówić jasno, prosto i „tabloidalnie”, jak Jezus. Prawda jest ta sama, przekaz gorszy lub lepszy. Przegląd Powszechny, 3/2007




Jeszcze à propos wystąpienia pana Lityńskiego. Wolność dziennikarzy i wolność prasy mierzy się siłą chroniącą media zarówno przed dyktatem rynku, jak i państwa. Im silniejsze środowisko dziennikarzy, tym ich autonomia jest większa. W Polsce większość dziennikarzy nie należy do żadnych organizacji zawodowych. Rozumiem to. To są często kółka geriatryczne, które dbają tylko o to, by się spotykać. Jeśli jednak młodzi dziennikarze weszliby w to środowisko, to ono zaczęłoby mówić ich głosem i mogłoby bardziej decydować o kształcie systemu medialnego.

Ostatnia sprawa. W tej chwili ok. 80% dziennikarzy w Polsce zatrudnionych jest na podstawie umów cywilno-prawnych. Te umowy nie dają im żadnych uprawnień. Tworzy to kategorię wolnych strzelców, którzy mogą niby mieć większą autonomię, ale paradoksalnie nie mają normalnej pracy dziennikarskiej, nie będąc w redakcji. Z tego bierze się „naddyspozycyjność”. Szefowi się nie odmawia, a jeżeli się odmawia, to nie ma się zatrudnienia, choćby było się świetnym dziennikarzem. Inaczej będzie tak, jak w Małym Księciu, gdzie Latarnik ciągle pali i gasi na swojej planecie latarnię. Na pytanie Małego Księcia, dlaczego robi to ciągle, Latarnik odpowiada: „Taki rozkaz”... Szef mówi: „Jasiu, masz dwa tygodnie na zebrania materiału i zniszczenie tego sukinsyna...”

„Rozkaz”.

JAN WRÓBEL: „Kierowniku, to się tak nie da”.

TADEUSZ JERZY KONONIUK: Ale inny Jasio nie zaprotestuje. Kiedy rozmawiam z dziennikarzami, czy nawet ze studentami i pytam, dlaczego napisali jakiś tekst, to bardzo często odpowiadają: „Takie było polecenie”. No i szczytny ideał służby trzeba widzieć w tym, niestety, kontekście. Pan, Panie Redaktorze, mówi jako gwiazda, Pana pozycja jest inna niż pozycja przeciętnego dziennikarza, ma Pan więcej tej niezależności.

JAN WRÓBEL: Gwiazdka, żeby być ścisłym. Większość mediów musi mieć trochę tego, co Pan nazywa gwiazdami, trochę ludzi błyskotliwych i niezależnych. Nie za dużo, bo wtedy rozwala się cała struktura. Jeżeli spojrzy się np. na kariery ludzi, z którymi zakładaliśmy niegdyś „Życie”, to widać, że oni zakładali potem „Newsweek”, „Fakt”, „Dziennik”... Osobno odnoszą spektakularne sukcesy, a razem, w „Życiu”, doprowadzili do klęski. Gdyby liczba gwiazd o czymkolwiek tu decydowała, to dzisiaj „Wyborcza” powinna by lizać „Dziennikowi” pięty, a tak się składa, że składa kwiatki na naszym grobie. Konieczne jest zachowanie proporcji. Dlatego normalny dziennikarz jest w pewnych sytuacjach cenniejszy niż „gwiazda”.
A takiemu studentowi, który mówi: „Takie było polecenie”, można odpowiedzieć, że to jest cecha tego zawodu, ileś tam musisz napisać, i to niekoniecznie wbrew przyzwoitości, a w nagrodę będziesz mógł napisać to, co zechcesz. Niektórym dziennikarzom daje się tej nagrody więcej a niektórym mało. Ale nie spotkałem jeszcze dziennikarza, który nie napisał przez lata niczego, co naprawdę miałby ochotę napisać. Może miałem takie szczęście a może ci, którzy wcale nie pracują twórczo, szybko gorzknieją i umierają.
«« | « | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...