Nie można zniechęcać się porażkami w budowaniu mostów. My, którzy jesteśmy na zewnątrz, ale i również w pewien sposób wewnątrz tego problemu, powinniśmy interesować się sytuacją po obu stronach i właśnie budować mosty, mosty nadziei i solidarności. Jakakolwiek poprawa sytuacji Palestyńczyków wpłynie również pozytywnie na Izraelczyków. Znak, 10/2006
Wielu Palestyńczyków mieszkających w obrębie starego miasta, w pobliżu osiedli Izraelczyków, nie jest w stanie znieść presji kontroli na check-pointach, nieustającej agresji izraelskich sąsiadów, chodzenia dookoła z powodu zamkniętych ulic, noszenia zakupów, ponieważ nie ma możliwości poruszania się samochodem, oraz znoszenia upokorzeń w drodze do szkoły i do pracy. Rodziny mieszkające wokół osiedla Tel Rumedia są codziennie atakowane, wieczorem na tej ulicy zjawiają się młodzi Izraelczycy – rozbijają sklepy, utrudniają życie mieszkańcom. Trzeba było założyć metalową siatkę nad odcinkami ulic Old Shalala i Old Square przylegającymi do osiedli Beit Hadassah i Abraham Avinu, skąd osadnicy rzucają śmieci i kamienie, żeby zniechęcić ludzi do handlowania czy wręcz przechodzenia tymi ulicami. Siatki nad naszymi głowami są przepełnione papierami, starymi butami, kawałkami metalu, plastiku, kamieniami, starymi naczyniami, wszystkim, co można znaleźć na śmietniku.W innych częściach miasta potrzebne są eskorty IDF (Israel Defense Forces), jeżeli ktoś chce opuścić swój dom. Nawet w nocy Palestyńczycy nie czują się bezpieczni, bo Izraelczycy przychodzą sprawdzać mieszkania i ludzi, mimo że nie mają do tego prawa. Stale są obserwowani, w mieście widzimy wiele zainstalowanych kamer. Dlatego wielu z nich wyprowadza się do strefy H1 (kontrolowanej przez Palestyńczyków) albo poza Hebron i ich domy stoją puste.
Z powodu utrudnień w poruszaniu się Palestyńczycy zostali też zmuszeni do ograniczenia handlu. Old Square był tradycyjnym i bardzo ważnym miejscem handlowym na Zachodnim Brzegu. Do września 2000 roku na placu funkcjonowało 1610 sklepów. Rozkazem militarnym zamknięto ponad 1000 z nich. Z pozostałych 600 sklepów – według Hebron Rehabilitation Committee – nadal otwartych jest tylko 10%. Kłopoty z dostawami (przez check-pointy towary trzeba przenosić z samochodu do samochodu), trudność przedostawania się przez punkty kontrolne powodują, że mało jest klientów i prowadzenie sklepu przestaje być opłacalne. Marwan Jeade, który od lat handluje oliwkami, serem i jarzynami, narzeka, że aby przewieźć towar z jakiegoś miejsca do Hebronu, nawet jeżeli odległość wynosi kilka kilometrów, trzeba go sześć razy ładować i rozładowywać, używając trzech samochodów, ponieważ na każdym punkcie kontrolnym należy przeładować całą dostawę na inny samochód. Czasami udaje się przewieźć towary na osłach, ale zdarzało się, że osły aresztowano na przejściach. Ostatnim razem osła Marwana zatrzymano na sześć godzin, między 8.00 a 14.00. Ograniczenia w handlu i niemożność dotarcia do pracy powodują zbiednienie ludności palestyńskiej mieszkającej w rejonie H2. Międzynarodowy Czerwony Krzyż w 2002 roku rozpoczął tu comiesięczne rozdawnictwo paczek żywnościowych dla 2,5 tys. rodzin, wśród nich pomocą objęte zostały wszystkie rodziny mieszkające na Old Square.
W częściach miasta znajdujących się w pobliżu osad izraelskich szkoły są coraz bardziej wyludnione. Dotyczy to przed wszystkim trzech szkół położonych blisko osiedli: Al Ibrahimmiyye, Cordoba i Al Fayhaa, gdzie od 2000 roku liczba uczniów spadła o połowę z powodu braku bezpieczeństwa dzieci. Palestyńskie dziewczynki uczące się w szkole Cordoba na Al Shohada Street często są prześladowane w drodze do szkoły przez dzieci osadników. Życie dla nich to ciągły stres. Wpływa to na poziom wykształcenia oraz na zdrowie psychiczne. Marwan Jeade próbuje policzyć dni, kiedy jego córeczka została w domu z powodu ostrzału, ale gubi się w obliczeniach. Bahia nie lubi chodzić sama do szkoły, boi się, że po drodze może ją spotkać coś złego, więc Marwan odprowadza ją i przyprowadza. Rodzice Marwana nie wytrzymali tej presji i wyprowadzili się. Kiedy zbliżają się święta muzułmańskie, Marwan stara się gościć ich u siebie i zwraca się o zezwolenie do IDF, ale jeszcze nigdy takiego zezwolenia nie dostał. Mówi z goryczą: „W szabat i inne ważne święta żydowskie, na przykład Święto Paschy czy Szałasów, dla nas, Palestyńczyków, wprowadzają godzinę policyjną i mamy zakaz wychodzenia z domów. Oni świętują, a my musimy siedzieć w domach”.