Nie można zniechęcać się porażkami w budowaniu mostów. My, którzy jesteśmy na zewnątrz, ale i również w pewien sposób wewnątrz tego problemu, powinniśmy interesować się sytuacją po obu stronach i właśnie budować mosty, mosty nadziei i solidarności. Jakakolwiek poprawa sytuacji Palestyńczyków wpłynie również pozytywnie na Izraelczyków. Znak, 10/2006
Nidal zaprasza nas na obiad do siebie, mówi, że takich historii mógłby opowiedzieć więcej. Ale nie korzystamy z zaproszenia, siedzimy przed jego sklepikiem, pijemy soki i rozmawiamy. Jest pewien, że Izraelczycy mieszkający na przykład w Tel Awiwie nie wiedzą o tym, co się dzieje w miastach palestyńskich, nie mają pojęcia, co ich współbracia robią. Myśli, że dobrze byłoby dotrzeć do nich, ale on sam tego nie zrobi, bo nie ma jak. Nie dojedzie przecież do Tel Awiwu, zatrzymają go na pierwszym posterunku. Spoglądam w górę ponad dom Nabila, przez siatkę pełną śmieci rozwieszoną nad ulicą widzę budynek, w którym mieszkają osadnicy. Z okna zwisa izraelska flaga, na balkonie suszą się śpioszki i ubrania dziecięce. Zastanawiam się, kto tam mieszka. Pewnie tacy sami ludzie jak ci na dole. Co oni myślą, jakie są ich odczucia i problemy? Tego nie wiem. Nie mam możliwości przedostania się na drugą stronę, bo nie posiadam odpowiednich zezwoleń.
Hebron Rehabilitation Committee powstał w 1996 roku, jego celem było odremontowanie zniszczonych i opuszczonych domów w starym centrum i sprowadzenie tam z powrotem dawnych mieszkańców. Działający w HRC starają się bronić swego dziedzictwa kulturowego, dlatego gdy Izraelczycy chcą zniszczyć jakiś budynek, podają sprawę do izraelskiego sądu. W ten sposób ocalały 23 budynki. Dla Emada Hamdan, dyrektora HRC, bardzo ważne jest, by uratować to, co jeszcze pozostało. Poza tym chciałby, żeby stary Hebron z powrotem był zamieszkany. Pieniądze na remonty i pomoc rodzinom dają rządy Hiszpanii, Niemiec, Norwegii i Szwecji oraz Saudi Fund i Palestinian Authority. Prawo do zajęcia wyremontowanego mieszkania mają w pierwszym rzędzie dawni mieszkańcy, pierwszeństwo – osoby ewakuowane podczas drugiej intifady (2000–2003 rok). Jeżeli nie mogą się osiedlić na przykład z powodu podeszłego wieku, organizacja wykupuje te mieszkania i daje innym, którzy zgadzają się żyć w tych warunkach i tej rzeczywistości w Hebronie. HRC przyciąga ludzi, oferując bezpłatne mieszkania, regulowanie opłat za media: wodę i prąd, ubezpieczenia zdrowotne, a nawet wyżywienie dla tych, którzy nie mogą znaleźć pracy. Prowadzi też bardzo szeroką działalność kulturalną oraz tworzy miejsca pracy dla osób tam mieszkających (głównie w budownictwie i w renowacji; działający w HRC chcieliby stworzyć centrum szkoleniowe, gdzie uczyliby starych metod budowania i wykańczania budynków oraz produkcji tradycyjnych przedmiotów codziennego użytku). Chcą stworzyć również program uświadamiania, dlaczego tak ważne jest, by ludzie mieszkali w starym mieście, które jest „skarbem”. I dlaczego stara mozaika na podłodze to rzecz bardziej wartościowa niż nowe kafelki, a polakierowanie muru to nie najlepsze rozwiązanie. Należy to uzmysławiać szczególnie dzieciom i pokazywać im, jakie otwierają się możliwości rozwoju – na przykład w turystyce. Emad Hamdan może opowiadać godzinami o domach, które udało im się wyremontować, o pomysłach, których ma wiele. Pytam go o zagrożenia wynikające z całkowitego finansowego uzależnienia tych osób od HRC. Emad ma nadzieję, że im więcej będzie mieszkańców, tym mniejsze staną się z czasem świadczenia. Dla nich bardzo ważne jest, żeby nastąpiło to jak najprędzej, ale z powodu stale zmieniającej się sytuacji i wzrastającego zagrożenia zmniejsza się liczba chętnych do zamieszkania w starej części Hebronu. W 2000 roku ponad 1000 osób starało się o zakwaterowanie w starym Hebronie, ale po drugiej intifadzie to się zmieniło. Z powodu ataków na sklepy, podpaleń domów, zabijania zwierząt, ludzie zaczęli obawiać się życia tutaj. Dlatego właśnie zwiększyło się wsparcie finansowe, ale mimo iż opłacone jest wszystko, zgłasza się mało chętnych. Palestyńczycy boją się o swoje rodziny i oczekują, iż będą wspierani w zamian za to, że tutaj mieszkają i świadomie narażają siebie i swoje dzieci na niebezpieczeństwo.
Od 1996 roku udało się wyremontować 700 mieszkań oraz kilka budynków użyteczności publicznej. Mieszkania mają wysoki standard, są łączone po dwa, czasami po trzy, by były wygodniejsze. Urok uliczek, pięknych domów z tarasami, kremowy piaskowiec murów, wymyślnie ułożone bruki i kwiaty w donicach sprawiają, że ta część miasta przypomina włoskie południowe miasteczka, gdzie osiedlić się jest marzeniem wielu. Ta część miasta pozostaje na razie pusta, czeka na chętnych.