Za sprawiedliwość tego świata odpowiada nie tylko Pan Bóg, ale także my. W naszej mikroskali, tam, gdzie funkcjonujemy, sprawiedliwość i niesprawiedliwość zaczynają się w domu, w szkole, w pracy. To my wiemy, kto ściągał, kto donosił, kto się podlizywał, kto tak naprawdę zrobił bałagan w pokoju, i to my tworzymy mechanizmy, w których nasze poczucie i doświadczenie sprawiedliwości są blisko lub daleko od siebie.
A. R.: No tak, taka mechaniczna sprawiedliwość jest możliwa, ale jeśli zakładamy, że człowiek jest czymś w rodzaju ideału. Dobrze jednak wiemy, że każdy ma różne motywacje. Wspominam tu moich profesorów, którzy oceniali innych według kryteriów subiektywnych, nie obiektywnych; tzn. tego studenta bardziej lubię, tego mniej, więc profesor ten był niesprawiedliwy – nawet jeśli miał dobre intencje. Oczekując sprawiedliwości, wychodzimy z założenia, że aby świat był sprawiedliwy, ludzie musieliby być zupełnie idealni pod względem moralnym itd., musieliby mieć świadomość i każdą decyzję podejmować obiektywnie.
B. F.-R.: Chce Pani powiedzieć, że coś takiego jak poczucie sprawiedliwości, które przypisane jest roli społecznej (jestem socjologiem i będę takich terminów używać) profesora, studenta, dyrektora, że ono nie istnieje? Że żyjemy w świecie, w którym nikt już o nim nie pamięta? Otóż ja z tym się nie zgadzam. Jeśli sondaże socjologiczne pokazują, że oceniamy krytycznie mechanizmy rządzące naszym krajem, to znaczy, że nadal mamy poczucie sprawiedliwości i zarazem przekonanie, że między tym, czego byśmy chcieli, a tym, co mamy – istnieje rozbieżność, której nie akceptujemy. Pomiędzy poczuciem sprawiedliwości a doświadczeniem sprawiedliwości przez pojedynczego człowieka jest rozbieżność, ale ta rozbieżność pokazuje, że poczucie sprawiedliwości nadal istnieje. Czyli człowiek doświadcza świata, o którym sądzi, że za mało w nim sprawiedliwości. Warto pamiętać, że role społeczne wiążą się z pewnymi obowiązkami, za które płacimy. Tzn. profesorom płaci się za to, żeby dobrze kształcili studentów, i jeśli oni wprost mówią, że nie oceniają ich wedle wiedzy i pracy, tylko zgodnie ze swoim „widzi mi się”, to znaczy, że źle wykonują swoje obowiązki.
A. R.: Ja widzę sprzeczność interesów. Każdy człowiek dąży w swoim życiu do spełnienia jakiegoś szczęścia, spełnienia siebie i do zrealizowania swoich własnych interesów, w tym nawet przy największym poczuciu sprawiedliwości ściera się z pozostałymi członkami społeczeństwa, którzy również dążą do spełnienia swoich osobistych ambicji. W tym momencie sprawiedliwość nie może być niczym więcej, jak tylko spełnieniem. I to jest kompromis. To samo w cywilnej rozprawie sądowej, w sprawie chociażby majątku: sąd nie orzecze absolutnie sprawiedliwie. To jest kompromis, zawsze jedna ze stron będzie miała wrażenie, że ta dostała trochę za mało, tamta dostała za dużo.
B. F.-R.: Z faktu, że jest trudno podzielić majątek, nie wynika, że nie istnieje sprawiedliwy podział majątku. Z faktu, że nie ma idealnej sprawiedliwości, nie ma idealnego zdrowia, nie wynika, że nie można ocenić stanu zdrowia pacjenta czy sposobu oceniania uczniów przez nauczyciela.
A. R.: Ale ja nie twierdzę, że nie są do wprowadzenia, ale że nie istnieją.
B. F.-R.: O nie! Jeśli nie istnieją, to nie mamy kryteriów oceny i nie możemy tym samym oceniać!
A. R.: I to jest trudne pytanie.
B. F.-R.: Więc proszę pozwolić, że ja odpowiem inaczej. Egoistyczny indywidualizm jednostek, na jaki Pani się powołała, polega także na tym, że ludzie chcą spotkać na swojej drodze dobrego lekarza, dobrego nauczyciela, dobrego prokuratora i dobrego (sprawiedliwego!) sędziego. Są przecież tacy „egoiści”, którzy chcą być bardzo dobrymi naukowcami, fizykami, kierowcami. Jeśli źle kształcony, oceniany i źle pracujący inżynier buduje most, który zawali się pod naszym samochodem, to także my, „egoiści”, zapragniemy dobrze funkcjonujących uczelni, np. technicznych. Droga nie zostanie zbudowana, a wieżowiec runie po miesiącu użytkowania, albo wybuch w kopalni zabije dwadzieścia osób. Egoizm widza i egoizm użytkownika wieżowca są jednak nieco inne. Pierwszemu jest wszystko jedno, drugiemu jednakowoż nieco mniej. Potrzebujemy świata, który wynagradza profesjonalizm… świata sprawiedliwych ocen, sprawiedliwych nagród i sprawiedliwych kar. Jeśli ginie na drodze dziecko, to nawet jeśli sprawcą jest prokurator, kara musi być taka sama, jak gdyby był tylko salowym. Więc także z egoistycznych powodów jest lepiej, gdy sprawiedliwość funkcjonuje. Proszę zapytać rodzinę Krzysztofa Olewnika czy dzieci małżeństwa Drzewińskich, co sądzą, także „z egoistycznego” punktu widzenia, o sprawiedliwości. Nie ma powodów, by egoizm prokuratora był „więcej wart” niż egoizm salowego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.