Kościelna wieża w nowoczesnym mieście

Więź 11-12/2010 Więź 11-12/2010

Spór o Kościół, czyli o przestrzeń publiczną

 

Każdy, kto choćby w szkole zetknął się z myślą francuskiego oświecenia, doskonale wie, że poglądy to nienowe i od dwustu z górą lat powtarzają je, mniej i więcej pilni, uczniowie Diderota czy Woltera. Pytanie, jakie trzeba postawić zwolennikom tak rozumianej świeckości przestrzeni publicznej, nie dotyczy jednak oryginalności ich poglądów, lecz ich konsekwencji społecznych i politycznych, które dla demokratycznej wspólnoty mogą mieć znaczenie fundamentalne.

Czy demokratyczne państwo ma prawo, ma powód i ma sposób na ingerowanie w przestrzeń publiczną po to, aby usunąć z niej tych uczestników, którzy swą publiczną obecność, głos czy opinię motywują religijnie? Czy interwencja taka dotyczyć by miała jednej, szczególnie szkodliwej religii (np. katolicyzmu), czy też wszystkich religii? Co zrobić z symbolami religijnymi, które głęboko zakorzeniły się w życiu publicznym świeckiego społeczeństwa, takimi jak nazwy ulic i miast, święta religijne, katedry i budowle sakralne?

Czy naga przestrzeń publiczna[6], wysterylizowana przez państwo, lepiej będzie pełniła swą funkcję kontrolną, integrującą, opiniotwórczą, charytatywną i wychowawczą? Czy nieoceniani przez duchownych politycy będą lepiej rządzić? Czy niemotywowani przez Kościół obywatele chętniej będą głosować? Czy szkoły bez lekcji religii będą lepiej wychowywać dzieci; szpitale bez kapelanów skuteczniej pomagać ciężko chorym, a więzienia pozbawione duszpasterzy lepiej resocjalizować?

A wreszcie: czy państwo takie będzie jeszcze państwem wolnościowym, niedyskryminującym obywateli za przekonania? I czy – wbrew zapisom zarówno polskiej konstytucji, jak i Karty Praw Podstawowych UE – wolność religijna może mieć charakter wyłącznie prywatny?

Religia jest sprawą publiczną

Wydaje się, że dopóki zwolennicy usunięcia Kościoła z przestrzeni publicznej nie przedstawią jasnych i przekonujących odpowiedzi na postawione wyżej pytania, dopóty trudno będzie uznać ich głos za uzasadniony troską o los polskiej wolości i polskiej demokracji. Trudno będzie także znaleźć racjonalne, a nie ideologiczne przesłanki do zmiany status quo, jakie w relacjach między państwem a Kościołem w Polsce tworzą konstytucja i konkordat, a w Unii Europejskiej Karta Praw Podstawowych[7]oraz słynna „klauzula kościelna” Traktatu Amsterdamskiego (1997), wpisana do Traktatu Lizbońskiego (2007) jako artykuł 16c.

Trzeba bowiem podkreślić, że nie tylko polska konstytucja i polsko-watykański konkordat, ale również wspomniane akty prawa europejskiego, gwarantując każdemu wolność sumienia i wyznania, postrzegają religię i wolność religijną jako sprawę publiczną, a Kościołom przyznają prawo do ochrony ich statusu prawno-publicznego, zgodnego z tradycjami panującymi w każdym z państw[8].

W praktyce oznacza to, że – zgodnie z obowiązującym prawodawstwem Unii Europejskiej – wolność religijna realizuje się dziś w Europie poprzez bardzo różne modele. Istnieje laicka tradycja francuska, która wprawdzie ustawą z roku 1905 wyraźnie odseparowała państwo od Kościoła, ale de facto pozostawiła religię w przestrzeni publicznej poprzez finansowane przez państwo duszpasterstwa w więzieniach, szpitalach i wojsku, a także zwolnienie Kościoła z podatków[9]czy wolne od lekcji środowe popołudnia, przeznaczone na katechizację. Jest też tradycja „kościoła narodowego” (np. Dania, Grecja, Wielka Brytania), w której szanując prawa i wolność wszystkich religii, państwo uznaje, że jedno z wyznań lub Kościołów ma szczególne znaczenie dla jego tożsamości, stąd zyskuje miano „narodowego” lub „państwowego” i cieszy się szczególną ochroną i opieką ze strony państwa[10], co wyraża się na przykład we wspieraniu bądź zabezpieczeniu finansowym[11].Istnieje również model „autonomii i współpracy”, rozpowszechniony szczególnie w krajach o tradycji katolickiej (Niemcy, Włochy, Hiszpania, Polska, Belgia), w którym państwo, podkreślając swą formalną autonomię wobec Kościołów, traktuje największe z nich jako ważne instytucje pożytku publicznego i wspiera je na przykład finansowo poprzez system podatku kościelnego (Niemcy, Włochy, Hiszpania), dofinansowywanie ich działalności charytatywnej (Niemcy) czy nawet bezpośrednie dotacje z budżetu państwa (Belgia).

Oznacza to, że wolność religijna traktowana jest w Unii Europejskiej – i szerzej: w tradycji demokratycznego Zachodu – nie tylko w sposób negatywny, jako prawo do skrywania swych przekonań i światopoglądu przed państwem i innymi obywatelami, ale także w takiej samej mierze na sposób pozytywny, jako prawo do indywidualnego i zbiorowego, jak również instytucjonalnego uzewnętrzniania swych przekonań, zarówno w wymiarze prywatnym, sakralnym, jak i publicznym. Tak rozumiana wolność dotyczy wszystkich obywateli bez wyjątku, niezależnie od tego, do jakiego Kościoła, religii bądź światopoglądu się przyznają.

Oznacza to wreszcie, że nowoczesne, europejskie, świeckie państwo konstytucyjne uznaje za swój kulturowy, aksjologiczny i społeczny fundament nie „nagą”, lecz kulturowo ukształtowaną przestrzeń publiczną, z całą jej różnorodnością i pluralizmem, ale także z jej tradycjami religijnymi i światopoglądowymi. Jak zauważa jeden z najwybitniejszych współczesnych europejskich konstytucjonalistów, Ernst--Wolfgang Böckenförde:

Liberalne, zsekularyzowane państwo ma podstawę w czymś, czego samo nie może zagwarantować. Tu tkwi wielkie ryzyko, które państwo wzięło na siebie, chcąc podjąć i sprostać wyzwaniu wolności. Państwo może istnieć jako państwo liberalne tylko dzięki temu, że wolność, którą zapewnia obywatelom, będzie regulowana od wewnątrz, z racji moralnej substancji jednostki i społeczeństwa. Z drugiej strony, państwo nie może zagwarantować istnienia tej substancji moralnej środkami przymusu prawnego i autorytatywnego nakazu. […]

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...