Konsekwencją globalizacji są tendencje sekularyzacyjne, spychające religię na peryferia, i to raczej ten fakt, a nie religijny imperializm rodzi obawy. Azymut, 1-3/2003 Artykuł jest przedrukiem z miesięcznika First Things, 126/2002
Pewne znaczenie ma także zetknięcie się z nową rzeczywistością kina, telewizji satelitarnej oraz społeczeństwa informacyjnego, a poprzez nie z konsumpcjonizmem świata zachodniego. Niektórzy zmiany te odbierają nie jako wyzwolenie, ale jako atak na kulturę, tradycję, a także na zachowywanie nakazów religijnych. Towarzyszy temu również doświadczenie poniżenia. Każdy obserwator widzi wyraźnie przewagę Zachodu nad światem muzułmańskim oraz dostrzega, iż trend tych zmian zdecydowanie zorientowany jest na przejmowanie wzorców zachodnich.
Religia wcale nie stanowi przeszkody w urzeczywistnianiu wolności na świecie, ale jest istotnym czynnikiem w tym procesie.
Dla muzułmanów świat dzieli się na dwie części, na świat wyznawców (dar al-islam - dom islamu) oraz świat niewiernych (dar al-harb - dom niewiary, wojny). Podczas gdy „właściwą i naturalną” rzeczą jest panowanie wierzących nad niewierzącymi, „świętokradztwem i czymś nienaturalnym” jest dominacja niewierzących nad wierzącymi. Według Bernarda Lewisa wielu muzułmanów sądzi, że konieczność zaakceptowania takiego stanu rzeczy „prowadzi do rozkładu religii i moralności w społeczeństwie i że stanowi naruszenie, a nawet odrzucenie prawa boskiego”. „Rozkład religii i moralności” poprzez napływ obcych idei i sposobów życia widoczny był już od jakiegoś czasu, ale ostatnio jego skutki stają się coraz bardziej odczuwalne w najbardziej prywatnych sferach życia rodzinnego, w których „wyemancypowane kobiety i konfrontacyjnie nastawione dzieci” zaczynają zagrażać panowaniu wiernego wyznawcy w jego własnym domu. W tym samym czasie jednak złości i niezadowoleniu z powodu skutków oddziaływania zachodniego stylu życia towarzyszy silne poczucie atrakcyjności tego modelu oraz - dla niektórych przynajmniej - atrakcyjności modelu wolnego społeczeństwa jako alternatywy dla - używając słów Anatola Lievena - „różnorodnych niedomagań rozwoju i postępu w świecie muzułmańskim”.
Podobnie skomplikowane i ważne, tak jak pytanie o radykalny islam, i to zarówno obecnie, jak i w dłuższej perspektywie, jest podstawowe pytanie o otwartość kultury islamskiej na problem wolności. Lewis twierdzi, że pojawienie się Osamy bin Ladena oraz talibów pozwala na „nowe i jaskrawe spojrzenie na upadek, zmierzch tego, co niegdyś stanowiło najpotężniejszą, najbardziej rozwiniętą i najbardziej otwartą cywilizację w ludzkiej historii”. Dla obserwatora zachodniego to „właśnie brak wolności” leży u podstaw „tak wielu problemów świata muzułmańskiego”. Wolność w świecie islamskim odnosi się zasadniczo do narodowej niepodległości lub do wolności wspólnoty wierzących w podtrzymywaniu przestrzegania nakazów religijnych niż raczej do wolności jednostki. Ali Belhdajh, jeden z liderów algierskiego Islamskiego Frontu Wyzwolenia, twierdzi, iż „celem Zachodu jest osłabienie postanowienia muzułmanów, aby przyjmować dobro i odrzucać zło, oraz roszczenie co do tego, iż jednostki są wolne w decydowaniu o własnych czynach”. Przynajmniej dla Belhdajha islam zakłada odmienne od tego przyjmowanego na Zachodzie określenie ludzkiej natury, gdzie jednostki postrzegane są jako samodzielne podmioty.